Wydanie/Ausgabe 131/04.04.2024

Wierzymy, że większość ludzi szuka prawdy i uważa, że prawda może człowiekowi zapewnić wolność. Jednak w polityce widzimy nieskończenie wiele kłamstw i mataczenia, wobec których jesteśmy zwykle bezbronni. Kłamstwa polityczne są zwykle przyjemne. Czasem nas jednak zawstydzają, jak to ma miejsce z rosyjską rakietą, która spadła pod Bydgoszczą. Mataczenie w tej sprawie kompromituje polski rząd i polską armię. Dla potrzeb polityki i gospodarki prowadzone są stałe badania naszych wyobrażeń, a także naszej wiedzy i niewiedzy. Podporządkowane w większości rządzącej partii media, dopasują przekaz do określonych grup społecznych i do naszych osobistych wyobrażeń. Kłamstwo dopasowane do naszych oczekiwań i do naszej wiedzy jest często przyjmowane jako nasza własna prawda, w którą oczywiście wierzymy.

Pranie mózgów

Nasza demokracja znalazła się w pułapce. Władza, która opanowała media publiczne może rządzić naszymi wyborami politycznymi. Propaganda wystarcza do utrzymania władzy, dopóki wyborcy wierzą w jej przekaz. Nie istnieje szybka recepta na zmianę tego stanu. Nie da się szybko poprawić zdolności społeczeństwa do zrozumienia skomplikowanego, współczesnego świata. Nie da się szybko nauczyć nawet arytmetyki, przy pomocy której można by ocenić, czy władza więcej daje, czy też inflacja i drożyzna więcej zabiera.

Obserwujemy utratę znaczenia tradycyjnych systemów wartości i narastania poczucia niepewności, a nawet chaosu w przestrzeni publicznej. Potrzeba coraz większego wysiłku umysłowego, a także wiedzy, aby nie przyjmować kłamstwa jako prawdy objawionej i nie wierzyć w sposób naturalny kłamstwu przygotowanemu przez specjalistów od marketingu i propagandy.

Pranie mózgu powoduje, że ludzie stają się bierni i rezygnują z myślenia. Uważają się za posiadaczy prawdy, łatwo ulegają sugestiom i manipulacjom specjalistów od propagandy. Zwykle są dumni ze swoich przekonań i swojej postawy. Również państwa, obok narodowej dumy, prezentują narodową głupotę. Tak jest w Rosji Putina, w Ameryce za sprawą Trumpa, a także w Polsce. Przykładem jest nasz stosunek do UE.

Od chwili wejścia do Unii otrzymaliśmy netto 157 miliardów euro. Czerpiemy duże korzyści ze wspólnego rynku. Tymczasem pisowa awangarda narodowo – socjalistyczna doprowadziła do sporów, które mogą popchnąć Unię do większej integracji, a nas zostawić na jej peryferiach. Dyplomatołki uważają, iż Polska jest już tak bogatym krajem, że jako jedyne państwo nie potrzebuje wsparcia ze strony Unii i stać je na płacenie kar.

Skuli gupoty

Dlaczego tak się dzieje? Na Śląsku mówi się – skuli (z powodu) gupoty. „Więcej światła”, powiedział Johann Wolfgang von Goethe, gdy umierał. Jedni mówią, że chodziło mu o otwarcie okienic w pokoju, w którym kończył życie. Drudzy uważają, że było to jego ostatnie przesłanie do ludzkości, aby nie była ciemna, zacofana i niewykształcona. Bliższy jest nam drugi domysł, tym bardziej, że za życia Goethe mówił – Nie ma nic gorszego aniżeli aktywna głupota.

Jego przyjaciel, Friedrich Schiller dodawał, że z głupotą sami bogowie walczą nadaremnie. Dawniej światlejsi monarchowie zapraszali do siebie lub zatrudniali ludzi mądrych. Dzisiaj są oni niemile widziani, budzą zazdrość i lęk, stąd też trudno znaleźć ludzi mądrych garnących się do władzy.

Edukacja odbywa się na poziomie minimów programowych, ale i wielu młodych ludzi nie chce dzisiaj marnować czasu na porządną edukację. Wiedzą, że robienie kariery nie zależy od mądrości, tylko koneksji, cwaniactwa i schlebianiu władzy. I tak rośnie nam coraz głupszy elektorat, wybierający coraz obłudniejsze i coraz głupsze władze, które jeszcze bardziej ogłupiają ludzi i jest coraz gorzej.

My, Ślązacy też bierzemy w tym udział prezentując czasem pogląd – zrób się gupi, przyjdziesz frei (będziesz wolny, będziesz miał spokój). Brakuje edukacji obywatelskiej której składnikiem jest rzetelna wiedza o przeszłości. Historia Śląska jest zakłamywana i ogłupia Polaków oraz młode pokolenie Ślązaków. Społeczeństwo nie posiada wiedzy, aby aktywnie i krytycznie uczestniczyć w życiu publicznym. Rządzący wiedzą, że im społeczeństwo jest głupsze, tym bardziej wierzy w ich kłamstwa, łatwiej nim manipulować i wygrywać kolejne wybory.

Niezliczonych przykładów ogłupiania i okłamywania zwykłych ludzi dostarcza nam od ośmiu lat Prezes i jego wasale.

Smutne to

Widać to na spotkaniach Prezesa z pisowym ludem, gdzie nie tylko panie i panowie ubrani na ludowo, stanowią tło. Tłem są także spędzani tam klakierzy. Tymczasem osoby stanowiące tło, to ludzie mało znaczący - zwykłe manekiny.

Obawiamy się, że powoli wszyscy stajemy się tłem Prezesa, gdyż pozwalamy mu robić z siebie głupków, którym można wciskać ciemnotę. Na ostatniej konwencji PiS-u, Prezes rozpoczął festiwal obietnic wyborczych, przyrównując program PiS-u do ula, co sprawi, że Polska stanie się krainą miodem płynąca. Król(owa) ula w miejsce 500+ obiecał 800+, za co oczywiście zapłacimy my, a nie król. Obiecał darmowe lekarstwa dla seniorów, które już nam dał w 2016 roku i za które płacimy coraz więcej.

Kpi z nas w żywe oczy. Obiecał też darmowe autostrady, za utrzymanie, których do tej pory płacili ci, którzy z nich korzystali. Teraz król każe płacić nam wszystkim. Marudzimy, tymczasem pisowy lud już się cieszy, że ich ulubiony program PiS DA, będzie jeszcze bardziej pokupny. Słyszymy z ich strony, że może król jest i śmieszny, ale daje, a „rudy Niemiec” tylko zabierał.

Antyniemiecki bełkot trwa nadal. Miał miejsce nawet w liceum na lekcji religii, gdzie ksiądz w jednym szeregu ustawiał szatańską jogę, diabelskie tatuaże i język niemiecki.

Zastanawiając się nad historią antyniemieckości, doszliśmy do wniosku, że stanowiła ona lepiszcze polskiej państwowości. Jak bowiem wytłumaczyć przesłanie legendy o Wandzie, co Niemca nie chciała. Wolała śmierć w falach Wisły.

Do wyborów pozostało pięć gorących miesięcy. Za sprawą pisowego ula, może je wygrać opozycja. A to dlatego, że żywot królowej ula wynosi około pięciu lat, a pisowy król panuje już lat osiem. Natomiast trutnie (wasale) zawsze żegnają się z próżniaczym życiem w ulu jesienią.

Zły to omen dla rządzących. W trudnej sytuacji jest też Mniejszość Niemiecka. Nieustająca asymilacja, polaryzacja sił politycznych w Polsce, nieliczna inteligencja, brak elity politycznej oraz wyrażaną chęć głosowania przez nasze starsze pokolenie na PiS, a młodsze na Konfederację, napawa pesymizmem. Kolejny ubytek elektoratu etnicznego, nawet niewielki, doprowadzi do utraty ostatniego mandatu poselskiego. Tylko opolskie Janusze, kolejnymi atakami na MN mogą zmobilizować jej elektorat i tym samym uratować ją od katastrofy wyborczej. Smutne to, ale cóż nam zostało.