Wydanie/Ausgabe 131/04.04.2024

Rzeczpospolita przez setki lat była domem wielu narodów, a w jej granicach egzystowały wszystkie religie. Wszystkie nacje się wzajemnie przenikały, tworząc bogatą polską kulturę i tradycje. My, mieszkańcy Górnego Śląska, kolejno pod rządami Czech, Austrii i Prus, a później Niemiec, wzrastaliśmy obok w innej kulturze, a Niemcy i Polacy żyli obok Ślązaków w zgodzie.

W Plebiscycie, w 1922 roku Górnoślązacy w większości opowiedzieli się za (Niemcami 59,6%, a za Polską 40,4 % - Redakcja), a w 1933 roku nie poparli w wyborach hitlerowskiej partii – NSDAP. Wkrótce jednak, za sprawą hitlerowskiego i stalinowskiego totalitaryzmu, ten porządek rzeczy runął. Głównie za sprawą Stalina w 1945 roku Śląsk został przekazany Polsce, a ZSRR zagarnął Kresy Wschodnie. Nie znaczy to jednak, że Śląsk powrócił do polskiej Macierzy, co nieustannie od stu lat próbuje się nam wmawiać.

Powojenne porządki                                                                                                 

Górny Śląsk w wymiarze administracyjnym i politycznym zaczął zanikać. Na jego historycznym obszarze powstało po wojnie najpierw województwo śląsko – dąbrowskie, a pięć lat później także województwo opolskie, uporczywie nazywane Opolszczyzną.

Pamiętamy kto i jak rządził na „Opolszczyźnie” bezpośrednio po wojnie. Pamiętamy wyprzedaż Ślązaków w zamian za kredyty niemieckie i wydawanie zgody na wyjazd do Niemiec, pod warunkiem przekazania nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa.

Pamiętamy zmianę naszych imion i nazwisk, która dotykała nawet Zmarłych spoczywających na śląskich cmentarzach. My pamiętamy, nasi nie śląscy współobywatele nie chcą o tym pamiętać. Od 1945 roku trwa nieustanna walka o polskość Górnego Śląska. Orężem w tej walce jest polityka historyczna, pomniki bojowników walki o polskość, głoszenie wyłącznie polskiej historii powstań śląskich.

Tysiące zabytków kultury śląskiej zostało zrujnowanych lub przestało istnieć. Te, które ocalały, przemianowano na zabytki polskie. Niszczenie śląskości w ramach polonizacji życia społecznego w Polsce ma nadal miejsce. Historia Śląska jest pomijana w nauczaniu, mimo iż Uniwersytet Opolski opuściły setki historyków, których częściej fascynowała historia Kresów, niż ziemi, na której mieszkają. Nas to nie dziwi, bo swoją edukację rozpoczynaliśmy od katechizmu polskiego dziecka, Władysława Bełzy. Do dziś brzmi nam w uszach zawołanie - Kto ty jesteś? Polak mały. Jaki znak twój? Orzeł biały.

To nieprawda, bo naszym znakiem jest orzeł złoty, bez korony, na niebieskim tle, ale do tego musieliśmy dojść sami. Nie wiemy, czy katechizm Bełzy jest nadal obecny w nauczaniu. Jeżeli tak, to szczególnie współczujemy ukraińskim dzieciom, bo z polskim mesjanizmem sobie nie poradzą.

Niestosowna narodowość                                                                                                Dla większości Polaków z którymi rozmawialiśmy na ten temat, jest niezrozumiałe dlaczego część Ślązaków nie chce stać się Polakami. Przecież nie ma nic wspanialszego, jak być Polakiem. Był nim nawet Kopernik, mimo iż nie po drodze mu było z językiem polskim.

W spisie powszechnym w 2011 roku, GUS umożliwił deklarowanie narodowości śląskiej, chociaż wcześniej Sąd Najwyższy jej nie uznał. W ostatnim (2021) spisie dokonano manipulacji, zmieniając pytania o identyfikację narodową i eliminując możliwość bezpośredniego zadeklarowania narodowości śląskiej.

Wnet miną dwa lata, a my wciąż czekamy na wyniki. GUS podał jedynie, że 3,8 mln identyfikacji zostało uznanych jako narodowość nieustalona. Przypuszczamy, że większość w tej grupie stanowią Ślązacy, zatem uznano, że lepiej o nich nie wspominać. Wtedy może przestaną istnieć, a tereny na których ci śląscy Indianie mieszkają, łatwiej będzie można uznać za ziemie odwiecznie polskie.

W końcu, po wojnie nasi rodzice i dziadkowie otrzymywali za opłatą 25-ciu złotych, jedynie tymczasowe zaświadczenia, że są narodowości polskiej. A może rządzący są zdania, że narodowość śląska jest po prostu niestosowna, gdyż budzi negatywne emocje.

Silne poczucie odrębności mieszkańców Górnego Śląska może być zaczynem regionalizacji kraju, a do tego polska klasa polityczna, przyzwyczajona do dojenia państwa na wszelkie sposoby i na całym jego terytorium, nie zamierza dopuścić.

Walka ze śląskością jest powszechna, ma miejsce nawet w wydawałoby się „ śląskich gminach”. Przykładem może być pod opolska gmina Łubniany. Doszło tam do dyscyplinarnego zwolnienia i to w okresie choroby, Krystiana Czecha, byłego dyrektora Łubniańskiego Ośrodka Kultury. Wójt próbował zarzucić mu złamanie dyscypliny finansowej. Oczyszczenie go ze stawianych mu zarzutów nie stanowiło dla Sądu Rejonowego w Opolu żadnego problemu, jednak trwało to prawie 2 lata. Czech poniósł znaczące straty materialne i moralne. Dlaczego go zwolniono? Jest człowiekiem cenionym i zasłużonym dla śląskiej kultury, jej krzewicielem, a to się obecnym włodarzom Gminy widać nie podobało.

Potrzeba Wspólnoty                                                                                                                                         Odnosimy wrażenie, że rządzący, obojętnie na jakim szczeblu, od niepamiętnych czasów starają się stłamsić i podporządkować sobie Ślązaków. Dotknęło to nawet Wojciecha Korfantego, którego w 1930 roku osadzono w Twierdzy Brzeskiej, gdzie był maltretowany fizycznie i psychicznie.

W 1935 roku, w obawie przed ponownymi represjami ze strony Polaków, wyjechał do Czechosłowacji. Po powrocie w 1939 roku, został osadzony na Pawlaku. Zmarł podtruty arszenikiem.

Obserwujemy pogłębiającą się nieobecność etnicznych Ślązaków w polityce państwa polskiego. Nie ma ich w opolskich mediach, lepiej jest w województwie śląskim, gdzie w mediach można usłyszeć śląską mowę. W Warszawie o Śląsku przypominają czasem jedynie śląscy górnicy, kiedy w ramach protestów usiłują wstrząsnąć polityczną warszawką.

Za rozwój cywilizacyjny, a więc za politykę regionalną odpowiedzialne są Sejmiki wojewódzkie, ale są one tak upolitycznione, że stać je głównie na zabezpieczenie interesów partyjnych. Również jawna opcja niemiecka, współrządząca w opolskim Sejmiku, jest na co dzień otwarcie zwalczana, szczególnie przez (o)polskich orłów narodowych – Patryka Jakiego i wiceministra z pisiej łaski, Janusza Kowalskiego.

Mniejszość Niemiecka (MN), a właściwie to Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno – Kulturalnych w Polsce (VdG), nie radzi sobie z ich atakami. Jest coraz słabsza politycznie i zagraża jej utrata jedynego, już wysłużonego posła.

Co gorsza, VdG nie reprezentuje skutecznie interesów swoich członków wobec innych organizacji, szczególnie śląskich. Nie uznaje Ślązaków za mniejszość, albo nie zajmuje stanowiska w kwestii śląskości. MN ma dobry „szyld”, sporo pieniędzy, ale straciła ducha. Do pokonywania schodów do wolności, potrzeba ludzi młodych, dobrze wykształconych, a tacy są wśród Ślązaków. Ponadto są oni na Górnym Śląsku, sześciokrotnie liczniejsi od zamieszkałych tu Niemców. Uważamy, że nadszedł czas, aby przejęli oni inicjatywę tworzenia Wspólnoty wszystkich mieszkańców naszej ziemi. Okazją ku temu są zbliżające się wybory parlamentarne, które zadecydują o losie Ślązaków i Niemców w Polsce.

Komentarze

0
Johann
11 months ago
Swietnie opisanie Problema z Jakim borykaja sie Slazacy a szczegolnie gornoslazacy bo dolnoslazakow prawie ze jusz niema pozostala ich zaledwie garstka!!
Like Like Cytować