Wydanie/Ausgabe 131/04.04.2024

Mija dziewiąty miesiąc wojny w Ukrainie, której końca nie widać. Jej skutki dotykają całego Zachodu. Wojna traktuje człowieka jako nieprzyjaciela. Jest moralnym złem. Widzimy postępujące pustoszenie i unicestwianie Ukrainy. Skuteczność obrony przez ukraińską armię swego terytorium, zależy głównie od wielkości i jakości pomocy Stanów Zjednoczonych. Tymczasem z punktu widzenia USA, dalsze prowadzenie wojny może być pozbawione sensu, bo dotychczasowe działania wojenne już pokazały słabość Rosji. Z niewielkiego konfliktu z udziałem mocarstw atomowych, może się narodzić kolejna wojna światowa. Rzecznik rządu, Piotr Mueller już zdążył nas poinformować, że zbroimy się dlatego, bo przewidujemy scenariusz wybuchu wojny również w Polsce.

Trzecia prawda                                                                                                                                 

Mueller tym samym usprawiedliwia olbrzymie zakupy uzbrojenia, na które polskiego budżetu  nie stać. Każda wojna zabija prawdę poprzez  monopol na informacje, przy jednoczesnym blokowaniu informacji przekazywanych przez naszych przeciwników. Wojna informacyjna jest równie ważna, jak wojna kinetyczna toczona na froncie. Można w niej tworzyć atmosferę zwycięstwa, manipulować liczbą ofiar, a porażki przedstawiać jako zwycięstwa. Czasy gdy informacja oznaczała prawdę, dawno minęły. Dzisiaj media serwują nam głównie „trzecią prawdę”, na przykład o wybuchach na gazociągach Nord Stream i licznych zwycięstwach w Ukrainie. Poznanie prawdy o wojnie jest niemożliwe w czasie jej trwania. Wiele lat po wojnie można poznać część prawdy; pozostała jej część pozostanie na zawsze przedmiotem polityki historycznej, czyli dopasowania jej do bieżących potrzeb. Uzyskanie monopolu na środki przekazu, pozwala na sterowanie ludzkimi uczuciami. Najłatwiej wywoływać strach, który jest pierwotnym i powszechnym uczuciem, znanym każdej osobie. Całą rzeczywistość można podzielić na dwie części, naszą dobrą i słuszną, oraz obcą: złą, podstępną i niesprawiedliwą. Od czasów Kaina i Abla, zabijanie ludzi nie było dobrym uczynkiem. Zatem trzeba odczłowieczyć przeciwnika i w imię wyższych wartości, zaliczyć go do bestii lub podludzi. Jeśli do tego nasze wartości łączą się z religią, można do wojennej propagandy włączyć kapłanów i kościoły. Niech błogosławią broń i ludzi idących na zagładę. Podobno łatwiej umierać na wojnie słusznej i sprawiedliwej, zgodnej z wolą boską. Gdy zginą setki tysięcy, a czasem i miliony ludzi, trzeba koniecznie nadać sens ich śmierci. Wokół wybranych poległych, buduje się legendę bohaterów. Przykład bohatera umacnia tożsamość narodową i może być elementem nowej polityki historycznej, która zwykle służy przygotowaniu do następnej wojny, w oparciu o poczucie doznanych krzywd i niesprawiedliwości.

Wojenne interesy                                                                                                        

Tradycyjne wojny miały na celu pozyskanie dóbr materialnych, niewolników, surowców, terytoriów. Czasem miały na celu odzyskanie niepodległości, która często kończyło się kolejnym zniewoleniem. Opisy wojen często nie oddają rzetelnie realiów historycznych. I tak, położone w Ukrainie „Dzikie pola” na których głównie toczy się obecna wojna, od zawsze były teatrem działań wojennych. To tam rozgrywa się większość akcji powieści Sienkiewicza – Ogniem i mieczem, przedstawiających losy wojny polsko – kozackiej. Do dziś jest to powieść „dla pokrzepienia serc”. Jednak nie wszyscy kierują się tak szlachetnymi pobudkami, jak Sienkiewicz. Współczesne wojny zwane hybrydowymi, toczą się również o pozyskanie poparcia ludzi. W państwach demokratycznych można toczyć długotrwałe wojny tylko przy poparciu większości wyborców. Gdy większość ludzi przestanie sprzeciwiać się wojnie, dobrowolnie lub ze strachu, wtedy zaczyna się wielki interes. Za wszelką cenę trzeba kupować broń, bo czas nagli. Zwykle kupuje się broń przydatną do wojny, która się już odbyła, bo najnowszej broni posiadanej przez mocarstwa, nie można kupić. Im starsza broń, tym lepszy interes dla obydwu stron. Zarobić można nie tylko na broni i dostawach dla wojska, lecz także na ludzkim strachu, biedzie i nędzy, bo każdy chce żyć za wszelką cenę. Gdy wojna jest już pewna, następuje przestawienie całej gospodarki i społeczeństwa w tryb wojenny. Teza Karla von Clausewitza o wojnie brzmi: Wojna jest tylko kontynuacją polityki innymi środkami. I tak, „W czasie wojny milczą prawa”(Ciceron), ograniczone są wolności i prawa obywateli, społeczeństwo biednieje w szybkim tempie, zaczyna brakować towarów pierwszej potrzeby. Zanika normalny, a tworzy się czarny rynek. Królowie tego rynku, podobnie jak handlarze bronią, stają się nowymi bogaczami. Bieda wpędza lud i klasę średnią w nędzę i upadek cywilizacyjny, a wszelkie choroby stają się zjawiskiem powszechnym. Przeżyliśmy takie czasy i trudno je nam zapomnieć.

Powszechne otępienie                                                                                              

 Dziwi nas, że tym razem życie w kraju toczy się tak, jakby odbywającej się obok nas wojny nie było. Większość uchodźców, którzy przybyli do nas po jej wybuchu, przemieściła się na Zachód, głównie do Niemiec. Jednak czeka nas nowa fala uciekających nie tylko przed bombami, ale przede wszystkim przed zimnem, brakiem prądu i wody. Ich liczbę szacuje się na pół miliona osób.

Istnieje obawa, że do tej nowej fali nie jest przygotowany rząd, ani miasta, więc może być trudno nam się pomieścić. Tym bardziej, że Polacy mentalnie są za Ukrainą walczącą z Rosją, ale coraz bardziej przeciwko Ukraińcom. „Wieść gminna” niesie, że są oni za bardzo roszczeniowi, wszystko chcieliby dostać za darmo i to w pierwszej kolejności. Mimo, że rozpowszechniana „wieść” jest najczęściej fałszywa, to wraz z historyczną niechęcią do Ukraińców, przyczynia się do powszechnego otępienia wobec potrzeby ich wspierania.

A jednak mimo wszystko, musimy być z nimi solidarni, aby godnie żyć w wolnym świecie. Obawiamy się, że jednak Ukraina w walce z atomowym mocarstwem nie ma szans na odzyskanie całego terytorium. Może trzeba będzie się zgodzić na kompromis, niekorzystny dla obu stron. Myślimy, że rządzący wiedzą o tym, że wielu naszych obywateli jest po stronie Rosji, która traktuje Ukrainę jako swoją strefę wpływów.

Rozumieją też politykę Putina „ zbierania ruskich ziem”, chociaż nie akceptuje jego metod. Zauważamy, że dzisiejsi bogowie wojny, Putin i Zełenski kierują się znaną Polakom, ideologią Dmowskiego propagującego narodowy nacjonalizm, zakładający pełną asymilację narodową.

W przeciwieństwie do niego, Piłsudski był zwolennikiem asymilacji państwowej. Różnica niewielka, ale bardzo istotna. Obecnie żyjemy w wojennym klimacie z wszystkimi tego konsekwencjami: drożyzną, inflacją, także beznadzieją. Nie wiemy czy nasz Naczelnik ogarnia wojenną rzeczywistość. Jeździ po kraju z dwoma białymi fotelami, furą białoczerwonych chorągiewek, w asyście kompanii Policji.

Podobnie jak Dmowski nie lubi kobiet, za to w przeciwieństwie do niego za największego wroga Polski uznaje Niemcy. Widzi, że fizjonomia Tuska jak i jego partia są niemieckie. Widzi także niemiecki egoizm, a nie widzi, że polska polityka pod jego rządami jest jałowa. Swoje kiepskie panowanie chce przed kolejnymi wyborami przygotowany rząd, ani miasta, więc może być trudno nam się pomieścić.

Tym bardziej, że Polacy mentalnie są za Ukrainą walczącą z Rosją, ale coraz bardziej przeciwko Ukraińcom. „Wieść gminna” niesie, że są oni za bardzo roszczeniowi, wszystko chcieliby dostać za darmo i to w pierwszej kolejności. Mimo, że rozpowszechniana „wieść” jest najczęściej fałszywa, to wraz z historyczną niechęcią do Ukraińców, przyczynia się do powszechnego otępienia wobec potrzeby ich wspierania. A jednak mimo wszystko, musimy być z nimi solidarni, aby godnie żyć w wolnym świecie. Obawiamy się, że jednak Ukraina w walce z atomowym mocarstwem nie ma szans na odzyskanie całego terytorium.

Może trzeba będzie się zgodzić na kompromis, niekorzystny dla obu stron. Myślimy, że rządzący wiedzą o tym, że wielu naszych obywateli jest po stronie Rosji, która traktuje Ukrainę jako swoją strefę wpływów. Rozumieją też politykę Putina „ zbierania ruskich ziem”, chociaż nie akceptuje jego metod. Zauważamy, że dzisiejsi bogowie wojny, Putin i Zełenski kierują się znaną Polakom, ideologią Dmowskiego propagującego narodowy nacjonalizm, zakładający pełną asymilację narodową. W przeciwieństwie do niego, Piłsudski był zwolennikiem asymilacji państwowej. Różnica niewielka, ale bardzo istotna.

Obecnie żyjemy w wojennym klimacie z wszystkimi tego konsekwencjami: drożyzną, inflacją, także beznadzieją. Nie wiemy czy nasz Naczelnik ogarnia wojenną rzeczywistość. Jeździ po kraju z dwoma białymi fotelami, furą białoczerwonych chorągiewek, w asyście kompanii Policji.

Podobnie jak Dmowski nie lubi kobiet, za to w przeciwieństwie do niego za największego wroga Polski uznaje Niemcy. Widzi, że fizjonomia Tuska jak i jego partia są niemieckie. Widzi także niemiecki egoizm, a nie widzi, że polska polityka pod jego rządami jest jałowa.

Swoje kiepskie panowanie chce przed kolejnymi wyborami okupić 15-tą z kolei namiastką emerytury. Może doczekamy 24-tej z rechoczącym i obrażającym kogo się da Dziadziusiem, który wspomnianym poprzednikom, „Dziadkowi” i Dmowskiemu do pięt nie dorasta. W ostrym cieniu wojny, na terytorium Polski właśnie nastąpiła eksplozja obcej rakiety. Zginęli zwykli ludzie.