Wydanie/Ausgabe 131/04.04.2024

Przez cale życie korzystałem z chemicznych analiz, a przez kilkanaście lat wykładałem chemię, myślę że to upoważnia mnie do krytycznej oceny tego, jak niski poziom wiedzy tej dziedzinie wykazują zarówno przeciętni obywatele, jak i decydenci. Ostatnio świadczą o tym wypowiedzi ministrów i wiceministrów na temat Odrzańskiej katastrofy – są zupełnie pozbawione konkretów, a wypełnione deklaracjami. Chyba nikt z nich (po maturze) nie miał do czynienia z biologią i chemią.

Jak może wyglądać rzeczowa i oszczędna w słowach informacja dla prasy, pokazali nasi sąsiedzi na konferencji polsko-niemieckiej. Moim zdaniem chaos przekazywaniu informacji dowodzi albo niekompetencji, albo chęci ukrycia przykrej prawdy.

Nie oczekuje postępu przy szukaniu przyczyn katastrofy. Nauczono mnie, że bez prawidłowego pobierania próbek oraz ich właściwego przechowywania nie ma szans na rzetelny wynik. Jeżeli do rzeki wpuszczono utleniacz mający wysokie pH, to szybko się on rozłożył, a produkty rozkładu obniżyły pH i teraz wszystkie wskaźniki wracają do normy. Katastrofy nie da się przemilczeć, ale trzeba zrobić wszystko aby się nie powtórzyła, a więc po pierwsze – stworzyć działający system monitorowania wód i kontroli ścieków, po drugie – zastanowić się nad programem nauczania chemii (mniej teorii a więcej informacji praktycznych, zwlaszcza w zakresie zastosowania chemikaliów).

Ochrona środowiska nie jest odosobnionym przykładem tzw. kultu niekompetencji. Przypomnę, że przy opracowaniu końcowego raportu podkomisji do spraw katastrofy smoleńskiej nie było ani specjalisty od analizy chemicznej, ani od materiałów wybuchowych.