Wydanie/Ausgabe 131/04.04.2024

Andrzej Duda słynie z wielu gaf popełnianych podczas ważnych uroczystości. Niektóre jego historie stały się legendarne, jak chociażby ta, kiedy zgubił się na czerwonym dywanie podczas wizyty w Rumunii. Zdolności językowe prezydenta przeżywają delikatny regres, co daje asumpt do wielu złośliwych komentarzy. Podczas czwartkowej konferencji doszło do bardzo niecodziennej sytuacji, która wywołała salwę śmiechu u amerykańskiego gościa.

Głowa państwa stała się obiektem wielu memów i kpin w związku z występami przed kamerą w języku Szekspira w ostatnim czasie. Prezydent chciał błysnąć znajomością angielskiego powiedzenia “prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”, jednak coś poszło nie tak. Zamiast “a friend in need is a friend indeed”, wiele osób usłyszało “is the friend in dick” na końcu, co można przetłumaczyć, że “w ch*ju ma przyjaciół”. Obecna przy tej wypowiedzi wiceprezydent USA zaczęła wyć ze śmiechu, nie mogąc powstrzymać zasad protokołu dyplomatycznego. Nagranie jest szeroko komentowane przez internautów, którzy nie mają żadnej litości dla Andrzeja Dudy.

Przy tej okazji warto przypomnieć, że zarzutów na płaszczyźnie lingwistycznej wobec Andrzeja Dudy było znacznie więcej. Internauci szydzili m.in. z notorycznego powtarzania “and, and, and” w trakcie jego wypowiedzi. Prezydent ma trochę inne zdanie na temat swoich zdolności językowych. – Ja mówię po angielsku i porozumiewam się po angielsku bez żadnych problemów. Chociaż nie będę tutaj opowiadał, że to jest perfekt – stwierdziła skromnie głowa państwa. Argument, że “Andrzej Duda mówi w języku Szekspira” był jednym z atutów w trakcie kampanii z Bronisławem Komorowskim, który przyczynił się do wygranej.

To, że Duda nie mówi po angielsku i nie rozumie tego języka powodem do chwały nie jest, ale nie kompromituje. Kompromitujące jest jednak to, że kłamie bez żenady, usiłując pokazać się lepszym, niż jest. I on mówi, że cokolwiek gwarantuje czymś, czego nie ma? Honorem?