Wydanie/Ausgabe 131/04.04.2024

Celem pracy jest próba analizy wielostronnego, konfliktu na Bliskim Wschodzie. Ten konflikt ma bardzo wiele płaszczyzn. Również trwa od wielu dziesiątków a może nawet setek lat i nic nie zapowiada żeby miał się ku konstruktywnemu końcowi.

Zaangażowane są w ten konflikt (i może to jest jednym z jego negatywnych aspektów) bardzo różne podmioty zewnętrzne. Bo z jednej strony są to Stany Zjednoczone, które bezwzględnie i w każdej sytuacji stoją po stronie Izraela a z drugiej oczywiście kiedyś Związek Radziecki a teraz Federacja Rosyjska, która stoi po stronie selektywnych państw arabskich –  aktualnie Syrii oraz szyickiego Iranu.

Konflikt bliskowschodni jest też jednym z potencjalnych zarzewi perspektywicznej wojny światowej. Tu też tych płaszczyzn i możliwości starcia jest wiele. Bo z jednej strony jest to stały konflikt żydowsko – islamski z drugiej -  konflikt między sunnitami a szyitami wewnątrz islamu, na który nakłada się też narodowy semicki aspekt, permanentnie wrogi wobec aryjskiego Iranu .

Aktualnie, strony zainteresowane stoją na swoich pozycjach przy czym był okres w którym wydawało się, że Syria rządzona przez reżim Bassa ara El Assada ulegnie rozpadnięciu
a dyktator co najmniej będzie musiał opuścić kraj. Ale w tej chwili widać już wyraźnie, że
w tym konflikcie wewnętrznym to właśnie Assad dzięki pomocy rosyjskiej jest wielkim wygranym a siły proamerykańskie są w zdecydowanej defensywie.

Tymi filarami proamerykańskimi w rejonie Bliskiego Wschodu są niezależne od siebie Egipt i Arabia Saudyjska. Ale władze obu tych państw siedzą na przysłowiowych minach. Egipski prezydent gen. Sisi jest zdecydowanie proamerykański, ale musi liczyć się z siłami konserwatywnymi, islamskimi w swoim kraju jak też egipskimi teologami z Islamskiego Uniwersytetu  Al – Ahsar. Teologowie mają w samym Egipcie jak również w całym świecie sunnickim olbrzymie poparcie i autorytet. W swoich poglądach teologicznych należą do ortodoksów i ich poglądy nie są dalekie od radykalizmu ideologów Państwa Islamskiego.


 Z kolei król Arabii Saudyjskiej Sol Man iBN Saud jest już człowiekiem schorowanym
i wiekowym i z trudem utrzymuje swa pozornie absolutną władzę. 

  1. ANALIZA ZAGADNIENIA.

 Jest oczywistym, że syn obecnego króla, który jest oficjalnym następcą tronu Monarchii Saudyjskiej, będzie musiał zmienić całokształt polityki swojego państwa. A on orientuje się znacznie bardziej na zachodnią Europę niż na Stany Zjednoczone. Ponadto takie państwa jak Egipt i Arabia Saudyjska stale są zagrożone zamachem stanu, puczem itd.

Problemem podstawowym w rejonie Bliskiego Wschodu jest istnienienie
 i funkcjonowanie Państwa Izrael. Jest to swojego rodzaju również sunnicki, ale ideologicznie zupełnie inna nacja swego rodzaju. Izrael rozciąga się ponadto na terytorium w pewnym sensie wydartym arabskiej Palestynie.

Kolejne wojny z lat 1947-1948, następnie 1956 r. „Wojna sześciodniowa” w 1968 roku i wreszcie wojna John Kippur 1973r. dowiodły, że Izrael w każdej sytuacji posiada sporą przewagę militarną nad swoimi arabskimi sąsiadami. Izrael posiada też, chociaż nigdy się do tego oficjalnie nie przyznał, około 160 jednostek taktycznej i taktyczno – operacyjnej broni nuklearnej. Jest pytaniem, ale czysto retorycznym, czy otrzymał swoje głowice od Stanów Zjednoczonych czy wyprodukował je sam.[1]

I tu jest swego rodzaju curiosum, bo zarówno Arabia Saudyjska, Egipt jak też niektóre inne państwa orientujące się na Stany Zjednoczone są, bo muszą być ideologicznymi wrogami Izraela. Natomiast w ramach czystej pragmatyki politycznej, państwa a raczej rządy tych państw, te musza Izrael popierać wobec radykalnych krajów arabskich. To już wywołuje znaczny konflikt w świecie arabskim.

Dodatkowym czynnikiem, który doszedł w ciągu ostatnich kilku lat jest wojujący radykalny- Islam. Al. – Khaida. Jest jak się wydaje na dzień dzisiejszy pojęciem trochę historycznym, ale Państwo Islamskie które znajduje się obecnie w głębokiej defensywie ma jeszcze wszelkie szanse na odrodzenie się. Zainteresowane obiektywnie odrodzeniem się Państwa Islamskiego są chodźby takie państwa jak: Turcja i Iran. Kalkulacja jest prosta. Państwo Islamskie jest wrogiem Stanów Zjednoczonych i Zachodniej Europy. A właśnie Stany Zjednoczone są wrogiem głównym Iranu a Turcja również przechodzi na pozycje polityki antyamerykańskiej.[2] Jest tu czynnik dodatkowy. Są nim Chiny. Państwo to jest też obiektywnie zainteresowane osłabianiem pozycji Stanów Zjednoczonych a także Zachodniej Europy. W tamtym rejonie świata. Dlatego też, oficjalnie oczywiście Chiny zwalczają Państwo Islamskie ale podskórnie czyli nieoficjalnie Chińczycy wspierają islamistów. Przy pomocy pieniędzy i broni

Na dzień dzisiejszy jak już pisano wyżej Państwo Islamskie, które rozciągało się na terytoriach Północnego Iraku i Południowej Syrii znajduje się w bardzo głębokim odwrocie. Islamistom pozostało zaledwie kilka miejscowości oraz tereny pustynne na których,  dosłownie nie ma nic. Dotychczasowy bardzo istotny atut islamistów, czyli wydobywanie ropy naftowej na zajętych przez siebie terytoriach i następnie sprzedawanie jej za około połowę ceny przestał już funkcjonować. Wywożono tą ropę do Turcji, która tez na tym procederze sporo zarabiała. Siły kurdyjskie otaczają i rozbijają dziś skutecznie ostatnie placówki islamistów[3].Równocześnie Kurdowie blokują tez i przechwytują cysterny z ropą naftową.         

Bez względu na przyszłe losy, resztek państwa islamskiego na swego rodzaju placu boju, pozostaje nadal jako silny gracz. Jest nim po prostu szyicki Iran. To państwo ma olbrzymie zasoby ropy naftowej i szereg innych poszukiwanych bogactw naturalnych. Posiada również bardzo potężne siły zbrojne i systematycznie dąży do uzyskania broni nuklearnej. Jest wysoce prawdopodobne, że Iran posiada już pierwsze głowice jądrowe albo tez je będzie miał w najbliższym okresie czasu. Irańskie rakiety zdolne do przenoszenia głowic nuklearnych klasy szachab – 3, posiadają zasięg 3,5 tys. km a kolejna mutacja czyli szahab – 4, ma mieć zasięg około 6 tys. km. Z tym jednak, że te ostatnie znajdują się dopiero w fazie prób.

Tu należy postawić pytanie; jak dalece Rosja faktycznie jest na serio sojusznikiem Iranu. Bo przecież to państwo może bez większego problemu przekazać pewną ilość swoich starszych już technologicznie głowic nuklearnych Iranowi. Wiec sytuacja jest tego typu, że albo to już w sposób całkowicie tajny zrobiono, albo tez władze Federacji Rosyjskiej mają obawy na tyle, że przy zmianie układu sil irańskie głowice mogą polecieć na Moskwę i inne rejony Federacji Rosyjskiej

      Dla Stanów Zjednoczonych, Iran obok Korei Północnej jest dzisiaj największym realnym wrogiem. Bo też nie ma wątpliwości, że jeżeli Iran uzyska mobilne głowice jądrowe oraz sprawne środki przenoszenia to wtedy ryzyko uderzenia irańskie w terytorium Stanów Zjednoczonych są bardzo prawdopodobne. Już dzisiaj jak wiadomo z materiałów NATO, obecne irańskie rakiety wymierzone są min w część amerykańskich baz w rejonie Morza Śródziemnego. Mi.n w miasto Neapol, w którym mieści się główna baza amerykańskiej  VI floty. Zapewne tez w lotniczą bazę Aviano,w północnych Włoszech, która co prawda mieści się na granicy zasięgu irańskich rakiet[4]

Znak zapytania jaki stoi to taki jak dalece Federacja Rosyjska oraz Chiny zaangażowane są  w irański program rakietowo – nuklearny? Tu trzeba zauważyć, że te dwa ostatnio wymienione państwa, odnoszą się do Iranu i jego ambicji politycznych też z pewną nieufnością, bo w Iranie i poza nim są dość potężne siły, które dążą do obalenia siły Ajatollahów. Są to przede wszystkim irańscy monarchiści, którzy skupieni są wokół syna ostatniego szacha Iranu Mohameda Rezy Phladiego, Ten pretendent lub inaczej młody szach rezyduje dziś pod Paryżem i dysponuje potężnymi środkami finansowymi . W jego otoczeniu skupieni są emigranci którzy po ucieczce szacha z kraju, tez musieli Iran opuścić.  Drugą poważną siłą polityczną w Iranie jest szeroko rozumiana irańska generalnie laicka lewica orientująca się na nurt dawnych mudżahedinów ludowych. Nie można zapominać, że Iran, który zdecydowanie nie wchodzi w skład świata arabskiego, posiada też granice z Pakistanem i Afganistanem. są to kolejne państwa, w których sporo jest ortodoksyjnych islamistów. Te państwa zdecydowanie jednak  nie należą już do regionu Bliskiego Wschodu, ale obiektywnie również na ten region oddziaływają .

Dzisiaj rywalizacja polityczna nierzadko o charakterze militarnym rozgrywa się gównie na terytoriach Syrii, Libanu oraz Libii. Wszędzie tam trwają również na mniejszą lub większą skalę walki. O ile w Syrii sytuacja jest w zasadzie wyjaśniona bo Assad junior, już dzięki wydatnej pomocy Rosjan wygrał walki z syryjskimi rebeliantami,  to centrum chaosu na dzień dzisiejszy jest Libia.[5] Funkcjonują tam trzy niezależne od siebie rządy, a państwo to, jeżeli tu
w ogóle można mówić o państwie jest na dzisiaj swego rodzaju centrum przerzutu imigrantów z terenu Centralnej Afryki do Europy.

  Libia jest terenem bardzo istotnym przede wszystkim dla zachodniej Europy. To z terytorium właśnie tego dziś upadłego panstwa, mimo że  już w mniejszej skali, ale wciąż płyną do Włoch, bo tam najbliżej, kolejne tratwy i pontony z emigrantami głównie z czarnej Afryki. Bo paradoksalnie nie Libijczycy są dzisiaj podstawowymi emigrantami na kontynent europejski.

Tylko właśnie Somalijczycy, Nigeryjczycy, Czadyjczycy  i jeszcze kilkanaście co najmniej innych nacji narodowych lub plemiennych. Tu problem jest dość prosty. Sahara po prostu przyspieszyła swoje przesuwanie się na południe. O ile jeszcze 15 lat temu tempo przesuwania się tej pustyni na południe szacowano na ok. 4 km rocznie, to aktualnie jest to już prawie 11 km na rok. Posuwanie się pustyni poprzedzone jest gwałtownym stepowieniem, wysychaniem studzien i rzek.  Czyli ludzie mieszkający na południe od tej pustyni pozbawiani są sukcesywnie środków do zżycia.[6]

Wtedy jedynym wyjściem pozostaje emigracja. Nie jest to jednak takie proste. Trzeba nie tyle przejść ile przejechać przez Saharę. Usłużni przewodnicy oczywiście przewożą dużymi ciężarówkami cale gromady ludzi. Tyle, ze to po prostu kosztuje. Za przejazd przez Saharę trzeba zapłacić po ok. 700 dolarów od osoby. Następnie pobyt w Libii na wybrzeżu Morza Śródziemnego, co również jest kosztowne.

 No i wreszcie sam „ rejs” przez Morze Śródziemnej. Tu tez trzeba płacić po około 800 dolarowa od osoby. Przy czym te rejsy są obciążone sporym ryzykiem. Ok 15 procent ,przewożonych emigrantów ginie po prostu w czasie tych podroży. Najczęściej przeładowane lodzie i pontony po prostu toną, gdy tylko pogorszają się warunki atmosferyczne. Razem z ludźmi rzecz jasna[7]

 ZAKONCZENIE

Bliski Wschód to obecnie i w bliskiej perspektywie, jeden z najbardziej zapalnych rejonów świata. Tli się tu też począwszy od czasu wypraw krzyżowych olbrzymi konflikt religijny. Islam w zasadzie nie akceptuje żadnych innych religii czy ruchów ideologicznych. A jego odmiana, czyli ortodoksyjny islam walczy praktycznie ze wszystkimi. Fanatyczni szachidzi i szachidki/samobójcy/wierzą. że wysadzając się w powietrze  i mordujac przy tej okazji wielu  innych, postępuj w myśl nakazów islamu. W przekonaniu tych ludzi giną oni w świętej wojnie i maja pełne gwarancje, że trafią do swego raju.

  Konflikt ideologiczno-religijny na Bliskim Wschodzie nie wydaje się bliski zakończenia. .Kolejnym problemem, o którym już pisano jest samo istnienie państwa. Izrael. Dla wielu Arabów nie tylko Palestyńczyków to państwo nie powinno istnieć. Wielkie przegrane w kilku kolejnych wojnach niewiele Arabów nauczyły. Nie tylko islamistów, bo do nich nie docierają żadne argumenty.

USA i panstwa UE wkładają wiele wysiłku w ustabilizowanie sytuacji na Bliskim Wschodzie. .Jednak wszystko wskazuje, że kolejne konflikty są w tym rejonie po prostu nieuniknione. Wynika to po prostu z zupełnie różnego pojmowania świata przez liberalna myśl polityczna jaka dominuje w świecie zachodnim oraz alternatywnie przez większość wyznawców islamu.

[1] B. Maszlanka . Cztery oblicza militaryzmu.MON.Warszawa.1974.s.358 i nast

[2] Le Monde Diplomatic.22.06.2017

[3] .J.Kubica. Portret islamskiego bojownika –Sasmobojcy/.w/http.www.Geopolityka.org

[4] NATO- Handbuch. Brxelles .2008.s.258

[5] Le Monde Diplomatic.30.09.2018

[6] La Stampa.12.05.2018

[7] La Stampa..18.07.2018