Polska była państwem w miarę praworządnym, do momentu przejęcia władzy przez PiS i dokonania przez tę partię zmian ustroju prawnego państwa. Na szczytach władzy pojawili się agresywni politycy, a wokół nich gromady pazernych nepotów. Powstała polityczna mafia oszustów, kłamców i złodziei okradających Polskę i Polaków. Ci ludzie stali się formalnie fundamentem władzy polskiego państwa. W normalnym kraju taka „mafia” zostałaby zdelegalizowana, a jej wodzowie osądzeni. W Polsce jest to niemożliwe, bo za nią stoi ponad siedem milionów ludzi, którzy w dużej mierze nadal wierzą w Kaczyńskiego i głoszone przez niego kłamstwa. Odkrywanie prawdy o stanie państwa polskiego może potrwać bardzo długo.
Uniknąć TKM-u
Po wyborach rozpoczęła się odbudowa zrujnowanego porządku prawnego. Trudno żyć w kraju, w którym jedni politycy uznają jedno, a drudzy inne prawo. Rozpoczął się co prawda zmierzch „prawych i sprawiedliwych”, jednak nim odejdą w niepamięć, będziemy jeszcze wiele razy świadkami gorszących zdarzeń. Takich jak podczas apeli partyjnych, zwanych miesięcznicami, kiedy to Prezes kieruje pod adresem oponentów słowa: ty gnoju, ty gówniarzu.
Bardzo źle wypadła obrona przestępców, Kamińskiego i Wąsika przez Prezydenta, który przyjmował ich swojej siedzibie niczym bohaterów narodowych. Jego ministrowie i posłowie PiS nosili ich wizerunek na piersiach, a cała ta szopka odgrywana w partyjnym interesie, zakończyła się szturmem infantylnych dziadków na polski „Kapitol”.
Okazało się, że nad Polską unosi się nie tylko widmo Putina, ale również Trumpa. Polska polityka pod sztandarami PiS-u, okazała się zwykłą błazenadą. Po pisowej władzy pozostał nam prawdziwie polski kacenjamer, na który nawet Tuskowi trudno znaleźć lekarstwo. PiS pod biało – czerwonymi sztandarami z patriotycznymi frazesami na ustach, nadal przedstawia się jako jedyny prawy i sprawiedliwy obrońca Wolnych Polaków. Przypominamy słowa z Ody do młodości – „Gwałt niech się gwałtem odciska”. Dzisiaj oznaczają one, że trzeba naprawiać Polskę.
Dobro PiS-u, nie może przesłaniać dobra ogółu. Usprawiedliwiają działania, czasem na granicy prawa, ministrów Bodnara i Sienkiewicza. Przestrzegamy jednak, aby nie popaść w TKM (teraz ku..a my). Rozpoczęło się rozliczanie rządów PiS. Zmiany kadrowe dokonywane przez nowy Rząd sięgają coraz głębiej, a po wyborach samorządowych zostaną zwielokrotnione. Należy jednak pamiętać, że na drodze ku praworządnej Polsce jest jeszcze sporo przeszkód. Jest Prezydent, są popsute i zabetonowane instytucje oraz oszołomiony lud. Filozofia TKM, byłaby politycznym samobójstwem.
Szukanie Hitlera
Mamy w Polsce polityczną wojnę domową, którą mógłby zakończyć consensus elit. Ponieważ elit politycznych w zasadzie nie mamy, szczególnie w obozie Kaczyńskiego, musimy się na tę wojnę godzić. Żyjemy w ciężkich czasach. Jesteśmy dziećmi wojny, które długo nie myślały, że wojna może dotknąć nas ponownie. Tymczasem w epoce internetu i sztucznej inteligencji, koło historii toczy się o wiele szybciej niż w latach naszej młodości.
Może ono w każdej chwili zmiażdżyć ludzi bezmyślnych, nieprzygotowanych na konflikty zbrojne. Wojna już jest u naszych granic, w Ukrainie ale także na Bliskim Wschodzie. Rosja dokonała napaści zbrojnej na Ukrainę. Polska potępia Rosję i wspomaga Ukrainę, dlatego w każdej chwili może również zostać przez Rosję zaatakowana.
Nasze bezpieczeństwo gwarantuje członkostwo w NATO. To jednak za mało, tym bardziej, że Trump może wycofać Stany Zjednoczone z tego sojuszu. Efektywność pomocy wojskowej będzie zależała w dużym stopniu od naszych bezpośrednich sąsiadów, szczególnie od Niemiec, od szybkości i jakości reakcji niemieckiej armii. Tymczasem lud pisowy, a przede wszystkim ich bożek, wynieśli antyniemieckość na wyżyny absurdu i głupoty. „Głupota nie czyni złym, złość zawsze czyni głupim” (Francoise Sagan), dlatego nie widzą oni, że naszą rzeczywistość polityczną kształtuje Putin, a nie Niemcy.
Od wielu lat widzimy szkodliwą dla Polski, osobistą animozję Kaczyńskiego do Tuska. Szukając adrenaliny, czyni z niego wrogiego Polakom Niemca, który przejął władzę w Polsce po to, aby reprezentować w niej wolę niemiecką. Ze starczą upierdliwością, przedstawia go nam jako człowieka związanego z Wehrmachtem, niemieckiego agenta, a nawet współczesnego Hitlera. Znamy poszukiwaczy Hitlera z autopsji. Ruski sołdat w czasie wojny z pepechą w ręku, wpadał do domu i grzebiąc w szafach i komodzie wrzeszczał – gdzie Hitler. Szukaniem dzisiejszego Hitlera, PiS przykrywa okradanie Polski i Polaków.
Chcemy pokoju
Nie po to głosowaliśmy na obóz demokratyczny, żeby nadal przyglądać się wygłupom Kaczyńskiego i zgadzać się na nie w tych trudnych czasach. Państwo polskie to nasz wspólny dom, do którego po wojnie zostaliśmy dokwaterowani, nie zmieniając miejsca zamieszkania. Jeszcze teraz jesteśmy eufemistycznie nazywani autochtonami. Nie mamy polskich korzeni i polskiej tożsamości, stąd zawsze traktowano nas z wyższością.
Jesteśmy Ślązakami, których niegdyś tak określił Henryk Kroll, lider MN – „Na Ślązaka nie należy patrzeć z polskiego czy niemieckiego punktu widzenia. Ślązak to ten, dla którego mała ojczyzna jest najważniejsza, czyli dom, jego otoczenie, ludzie, tradycja i historia. Potem przychodzi narodowość, czyli związek z tą dużą ojczyzną, dalszą i nieco bardziej abstrakcyjną”.
Ten filozoficzny pogląd Krolla nie może usprawiedliwiać niczym nie wymuszonej decyzji Zarządu TSKN, o zmianie długoletniej nazwy komitetu wyborczego. Przyjęta w miejsce „Mniejszość Niemiecka” nazwa „Śląscy Samorządowcy” jest bardzo szeroka, bo każda osoba związana z samorządem na Śląsku, jest śląskim samorządowcem, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy.
Dla zwykłego wyborcy nowa nazwa nic nie oznacza, nie stoi za nią żadna tradycja polityczna, o identyfikacji z Mniejszością Niemiecką nie wspominając. Może jedynie satysfakcjonować miejscowych nacjonalistów, którzy mają prawo uznać, że kolejny etap walki o polskość Górnego Śląska zakończył się ich sukcesem. Zauważyliśmy opinię Andrzeja Buły – marszałka województwa i lidera Platformy w woj. opolskim, który o Mniejszości Niemieckiej powiedział, że nigdy go nie zawiodła i jest jego pierwszym partnerem do rozmów i działań.
Nas szeregowych członków Mniejszości, jej liderzy jednak zawiedli. Nie przeciwstawili się pisowej szczujni w kwestii nikomu nie służącej, antyniemieckiej retoryki Kaczyńskiego, Czarnka, Kowalskiego im podobnych. Byłoby to dobrze odebrane przez większość Polaków i Niemców i pobudziłoby liderów PiS do refleksji. Jeszcze nic straconego, bowiem w każdej chwili liderzy MN mogą pokazać, że nam bardziej niż Kaczyńskiemu i jego akolitom, zależy na pokoju z Niemcami i spokoju w kraju. Najpierw jednak trzeba przestać się bać własnego cienia i własnej tożsamości.