Jaką wizytówkę naszego kraju tworzą za granicą turyści z Polski? Niestety nie zawsze taką, o jakiej byśmy marzyli. "Polacy zawodzą mnie na co dzień w moim własnym kraju, za granicą nie zachowują się lepiej, trudno mi znaleźć choć jeden powód, żeby nawiązywać z nimi relacje na urlopie" - pisze w liście do redakcji nasza czytelniczka.
Za granicą można łatwo poczuć się anonimowo. Nic bardziej zdradliwego - nigdy nie wiadomo, kto spośród siedzących przy sąsiednich stolikach lub stojących w tej samej kolejce osób rozumie, o czym mówimy.
Dwie nasze czytelniczki podzieliły się w liście do redakcji swoimi spostrzeżeniami na temat zachowania polskich turystów za granicą. Jak wynika z ich opowieści, momentami pozostawia ono wiele do życzenia.
Poniżej publikujemy treść obu listów.
"Polacy zawodzą mnie na co dzień w moim własnym kraju, za granicą nie zachowują się lepiej"
"Byłam na wakacjach we Włoszech i było mi najzwyczajniej w świecie wstyd za Polaków. Po pierwsze byli najgłośniejsi, najgłośniej komentowali innych - często w sposób bardzo niekulturalny, tak jakby nie zakładali nawet, że ta druga osoba może ich zrozumieć, może być z Polski. Niejednokrotnie podsłuchałam też, z jaką ignorancją podchodzą do tamtejszych zabytków, kultury, historii. Było mi najzwyczajniej w świecie przykro. Ale chyba to, co najmocniej mnie uderzyło, to podejście Polaków do koronawirusa.
Nic mi o tym nie wiadomo, że wakacje, pobyt za granicą zwalniają nas od przestrzegania obostrzeń. Wydaje mi się, że powinno być zupełnie odwrotnie. Jesteśmy w końcu w innym kraju na prawach gościa i chyba powinniśmy się dostosować? Tymczasem Polacy ignorowali obowiązek noszenia maseczek w zamkniętych przestrzeniach, zdarzało się, że głośno i wulgarnie komentowali tych, którzy te maski nosili. Miałabym wobec tego odrobinę zrozumienia, gdyby Polak we Włoszech miał złe wzorce. Ale tam było zupełnie odwrotnie - Włosi nosili maseczki zawsze wtedy, kiedy musieli, a czasem nawet dobrowolnie na ulicy. Przestrzegali limitu miejsc np w sklepach, zachowywali dystans...
Zdarzyło mi się zrobić zakupy we włoskim Lidlu. Tylko dwie osoby nie miały masek na twarzach. Zbliżyłam się do nich i podsłuchałam, że mówią po Polsku. Te sytuacje spowodowały, że unikałam Polaków we Włoszech, nie miałam ochoty się z nimi bratać, rozmawiać. Polacy zawodzą mnie na co dzień w moim własnym kraju, za granicą nie zachowują się lepiej, trudno mi znaleźć choć jeden powód, żeby nawiązywać z nimi relacje na urlopie."
"Powiedziała dziecku w restauracji, żeby pluło w drugą stronę"
"Byliśmy z moim chłopakiem na pierwszych zagranicznych wakacjach odkąd wybuchła pandemia. Jadąc do Chorwacji, zastanawialiśmy się nawet, czy poznamy kogoś nowego, wiedząc, że ten kierunek podróży wybiera mnóstwo Polaków. Na miejscu okazało się, że towarzystwo naszych rodaków nie należy do najprzyjemniejszych.
Przykro mi to powiedzieć, ale przez pewne zachowania niektórych turystów z Polski momentami w restauracjach mówiłam do swojego chłopaka po cichu, żeby nie było słychać, że jestem Polką, albo co gorsza, żeby ktoś nie pomyślał, że należę do towarzystwa z sąsiedniego stolika.
Przykład? Obok nas obiad jadła rodzina z Polski. Mały chłopczyk, siadając na zbyt wysokim krześle, zrzucił markową torebkę swojej mamy, która krzyknęła »ku**a nie możesz trochę uważać?!?«. Chwilę później dziecko wypluło jedzenie na ziemię, na co mama powiedziała mu (przekonana, że nikt jej przecież nie rozumie), żeby pluł w drugą stronę, a nie innym pod nogi.
Tego typu zachowania można było spotkać na każdym kroku. Nie spotkałam żadnej osoby innej narodowości, oprócz polskiej, idącej przez starówkę, puszczając głośno muzykę z bezprzewodowego głośnika. Pewnego razu czekając na stolik, zapytałam mężczyznę, który od niego wstał, czy zwalnia miejsce. W odpowiedzi usłyszałam »tak, trzeba było mówić, że wy Polacy. Myślałem, że to jakieś Ukraińce«. Nie wiem, co miał na myśli. Gdybym była Ukrainką, to mniej chętnie zwolniłby dla mnie stolik?
Niestety niektórzy (zaznaczam - niektórzy) Polacy tworzą nam bardzo złą wizytówkę za granicą. Wróciliśmy natomiast zachwyceni gościnnością i życzliwością Chorwatów, których poznaliśmy na miejscu."