Święta, święta i po świętach. Wracamy do codziennych zajęć, ale także zastanawiamy się czy miniony okres Wielkiego Postu i Święta Zmartwychwstania Chrystusa wniosły coś pozytywnego do naszego życia. Pytamy, czy chociaż trochę zmniejszyły się podziały wśród Polaków, czy nasi politycy zaczęli w końcu korzystać z boskiego daru, jakim jest rozum i sumienie. Wydaje się, że nic z tych rzeczy nie nastąpiło. Rządzący, niczym drużyna oszołomów, nadal jednocześnie atakowali wszystkie dziedziny życia społecznego: UE, Donalda Tuska, opozycję, wymiar sprawiedliwości, niezależne media, oświatę, samorządy.
Zwykły człowiek czuje się zagubiony, staje się bezradny wobec lawiny sprzecznych informacji. Dominikanin Tomasz Dostatni mówi tak: „Niepokoi mnie perspektywa, która już się rysuje, że konflikty społeczne będą rozwiązywane na ulicy lub też pojawi się wariant siłowy”. Tymczasem abp Leszek Głódź z okazji Świąt zakłada różowe okulary i głosi, że: „Nie ma podziału w narodzie, jest zróżnicowanie opinii”. Jakby nie zauważa, że jego gdańska, pisowska owieczka – Małgorzata Gosiewska, w Wielkim Tygodniu publicznie określiła swoich politycznych adwersarzy mianem zwyrodnialców, swołoczy i bydła. No cóż ludzkiej Pani wszystko wolno.
Praca wszystko zwycięża Wspomniany dominikanin – Tomasz Dostatni zauważył, że: „Dzisiaj władza państwowa próbuje tak zmieniać prawo, żeby różne przestrzenie życia pozbawiać podmiotowości”. To prawda, wzorem faryzeuszy, władza obchodzi prawo jak się da, co rusz niszcząc ducha Konstytucji. Sprowadza wymiar sprawiedliwości do karykaturalnego wymiaru, próbując między innymi Prokuratora Generalnego uczynić przełożonym Sędziów. Takiemu postępowaniu władzy potrafi się przeciwstawić tylko społeczeństwo silnie zintegrowane. Ono umiałoby utrzymywać polityków w zależności od siebie, nie pozwalając im robić co chcą. Jako Ślązacy i drugi sort Narodu, moglibyśmy powiedzieć – a co nas obchodzi co Polacy wyprawiają - jaki mamy interes w łączeniu się z nimi i pomaganiu im w uporządkowaniu polskich spraw? Wbrew pozorom mamy i spróbujemy go przedstawić jako nasz śląski punkt widzenia. W ostatnich wyborach nie głosowaliśmy na Platformę, ani na PiS, nie jesteśmy też wyznawcami Donalda Tuska, ani Jarosława Kaczyńskiego. Należymy do pokolenia 80. latków, które przeżyło wojnę i komunę, a obecnie, co z przykrością stwierdzamy, żyjemy w postkomunie. Jesteśmy Ślązakami z niemiecką metryką urodzenia, ludźmi z europejską mentalnością, naśladując język Prezesa – Europejczykami pierwszego sortu. Jako ludzie dobrze wykształceni, będący wychowankami nauczycieli pochodzącymi głównie z Kresów, nie ima się nas żadna propaganda intelektualna, ani emocjonalna. Nie chcemy i nie życzymy sobie wojny polsko – polskiej pod żadną postacią, gdyż w jej wyniku wszyscy będziemy stratni i poszkodowani. Nic takiej wojny nie usprawiedliwia. Nie chcemy też straszenia Polaków Niemcami i robienia ze współczesnych Rosjan morderców. Chcemy żyć w kulturze Zachodu, w zgodzie z jej wzorcami demokracji. Do rządzących mamy prośbę, aby nie urządzali nam Europy na swoje podobieństwo, bo tam mieszkają nasze dzieci i wnuki. Na pytanie – czy można rządzących powstrzymać przed „zaoraniem Polski”? Odpowiadamy – tak. Trzeba tylko działać zgodnie z sentencją rzymskiego poety Wergiliusza – „Labor omnia vincit”, co oznacza – (ustawiczna) praca wszystko zwycięża.
Dopiero wtedy, gdy niesprzedajni dziennikarze, pracownicy wymiaru sprawiedliwości, elity naukowe, samorządowcy przestaną się bać, połączą swoje siły i zaczną do skutku mówić otwartym tekstem, partyjni tupeciarze i krzykacze stracą siłę oddziaływania.
To tylko kazionne Parafrazując zawołanie Prezesa i jego przybocznego – „Cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje”, na „Cała Polska wami żyje, komedianci i złodzieje”, zwracamy uwagę, że pisowscy krzykacze w krótkim czasie stali się komediantami i ludźmi specjalnej troski.
PiS rządzi samodzielnie od 18. miesięcy. Od katastrofy kłamał o Smoleńsku, bo to sprzyjało przejęciu władzy. Teraz dla zachowania władzy nie pozwala odejść Zmarłym, grzebiąc przy sprzeciwie rodzin w ich szczątkach na Bożych polach. Nie na wiele się to zdaje, bo mimo propagandy narodowych mediów, coraz mniej ludzi wierzy w zamach. W Wielkim Tygodniu obchodzono siódmą rocznicę katastrofy lub jak uważają wyznawcy Macierewicza i Berczyńskiego – rocznicę zamachu. Obydwaj posiadacze wybujałego ego przekonywali Polaków, że zamach został przeprowadzony przy użyciu bomby termobaryczej. Kaczyński prawie w to wierzy, a poseł Brudziński uważa, że jesteśmy w połowie drogi do odkrycia prawdy. Ustaleń komisji Macierewicza nie weryfikuje żaden kompetentny organ. Nikt też nie zabiega o publiczną weryfikację ustaleń komisji Macierewicza i Millera z udziałem międzynarodowych ekspertów. A smoleńskie koszty? Pieniądze w końcu są tylko kazionne. Kazionne, czyli to co państwowe i publiczne nigdy nie było w Polsce pod szczególną ochroną.
W czasach komuny kradzież lub zniszczenie państwowego mienia nikt nie traktował jako grzechu z którego trzeba się spowiadać – było ono traktowane jako niczyje. Każdy, kto mógł brał z państwowego zakładu co potrzebował. Teraz kazionne jest domeną władzy, szasta pieniędzmi na wszystkie strony i niszczy bez ponoszenia odpowiedzialności, co jej pod rękę wpadnie. Szczególnie upodobała sobie niszczenie drogich „zabawek” - limuzyn, zwykłych i pancernych. Jedno z czasami komuny jest wspólne – dalej to nie jest grzechem.
Grzechem nie jest też podjęcie przez sejmowych komediantów uchwały z okazji 100. rocznicy objawień fatimskich, jedynie niestosownością, na którą zwrócił uwagę Prymas Polski. Jako Europejczycy, mamy do „toruńskiej” frakcji posłów prośbę, aby tym razem już stosownie, uczcić zbliżającą się 100. rocznicę cudu odzyskania niepodległości .
Premier powinna odejść Polskę przed pogrążeniem się w kompletnym chaosie mógłby uratować kolejny cud nad Wisłą. Ponieważ jednak na to się nie zanosi, a „dobra zmiana” staje się karykaturą, pozostaje zmiana Rządu. Rząd premier Szydło nie radzi sobie ze sprawowaniem władzy, co zmusza Prezesa do nieustannych interwencji. Prezydenta lekceważy minister obrony narodowej, a Premier nie potrafi go zdyscyplinować. Wojsko jest w rozsypce, zakupy uzbrojenia idą coraz ślamazarniej. Zamiast uzbrojenia, min. Macierewicz finalizuje bez przetargu zakup 3. samolotów dla VIP-ów z możliwościami i wyposażeniem porównywalnym z Air Force One. Władza będzie rządzić z samolotu niczym Prezydent USA. Kto bogatemu potrafi zabroni
My, wyborcy jesteśmy traktowani jak stado baranów, kiedy się do nas mówi, że PiS hołduje takim wartościom jak praca, pokora, umiar i odpowiedzialność. Nie będziemy się zajmowali zarobkami różnych „Misiewiczów i Pisiewiczów”, są one jednak w porównaniu do zarobków przeciętnego Polaka i do wysokości polskich emerytur, nieprzyzwoicie wysokie. A są to nasze pieniądze, tak jak i te za które są kupowane ekskluzywne limuzyny, które w rękach dobrej zmiany, szybko trafiają na złomowiska. Kolejnym wydatkiem, który nas czeka jest „repolonizacja niemieckiej prasy”, czyli wykup części czasopism przez PKO BP i PZU, uważanych przez różnej maści szajbusów za niemieckie. Ceny ubezpieczeń stają się przez to niebotyczne i wkrótce zmuszą emerytów do przesiadki z samochodów na rowery, bo nie będzie ich stać na dotowanie „repolonizacji”.
Rządowe pojmowanie chrześcijańskiej miłości nie pozwala nam przyjmować migrantów, bo przeprowadzają zamachy. Tymczasem oni wędrują, bo nie mają u siebie warunków do życia, a wierzą, że u nas będą mieli lepiej. Nie przyjmując ich pomagamy im umierać zgodnie z zasadą „Ordo caritatis” – rządową wykładnią miłości bliźniego. Partie wykorzystują zasady chrześcijaństwa do załatwiania swoich załganych interesów. Beata Szydło, zamiast wypełniać solidnie obowiązki Premiera, nieustannie wstaje z kolan i podkreśla, że jest Polką i katoliczką. Powtarzanie niczym katarynka, że przez 8 ostatnich lat, Polki i Polacy byli ignorowani przez rząd PO i PSL zaczyna być nudne, tym bardziej kiedy obecny rząd nie traktuje nas lepiej. Piękne szaty zdobią człowieka, ale nie uczynią z niego męża stanu, a taki jest nam pilnie potrzebny. Dlatego pani Premier powinna odejść i przekazać rządy Prezesowi, który i tak sprawuje realną władzę w Polsce. Być może on poradzi sobie z niesfornymi i nieodpowiedzialnymi ministrami, których niczym kukułcze jaja podrzucił pani Premier.
Nie chcemy, aby władzę Prezydenta i Premiera zastępował Macierewicz, co na razie obserwujemy. Wkrótce musi nastąpić rozstrzygnięcie kto ważniejszy.