Satyryk, felietonista, poeta, piosenkarz, gitarzysta,. – Uważam, że to, co robię, nie powinno odbiegać od polityki, bardzo ciekawie mówi o polskiej polityce bo jest ona w tej chwili bardziej skrzywiona niż wszystko inne – mówi Krzysztof Daukszewicz. W rozmowie z Plejadą ujawnia, dlaczego uszczęśliwiają go kobiety u władzy, jakie komplementy najbardziej lubi i kim jest Happy Duo.
Foto: Elżbieta Moore / Wydawnictwo Prószyński Media
Krzysztof Daukszewicz
Zanim został satyrykiem i "ikoną menelstwa polskiego", był nauczycielem w szkole podstawowej, dyrektorem domu kultury i współtwórcą Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Antyradzieckiej
Od kilku dekad komentuje wydarzenia polityczne. Z niepokojem obserwuje wojnę w Ukrainie. – Wiem, że jeżeli ktoś, kto jest szaleńcem, próbuje rządzić tym światem, skutki mogą być przerażające – mówi Krzysztof Daukszewicz
Jestem podłamany tym, co się dzieje. Mam swoją wyobraźnię, więc wiem, że jeżeli ktoś, kto jest szaleńcem, próbuje rządzić tym światem, skutki mogą być przerażające. Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Usiłuję żyć.
Gdy spojrzę na to, co działo się podczas drugiej wojny światowej, że przypomnę słynne "Siekiera, motyka, bimber szklanka”, satyra i humor zawsze były najlepszą bronią.
Z roku na rok schodziły coraz niżej i znalazły się na tym poziomie, który dziś widzimy.
Jeżeli słyszę o ustawie bezkarność urzędników i teraz dowiaduję się, że kilka lat temu wprowadził to Putin. Jaką miarą się mierzymy?!
Przez parę dekad ostro walczyliśmy z tym, co przychodziło ze wschodu.
Patrząc z perspektywy ostatnich lat, bardziej walczyliśmy z Niemcami niż z Rosją. Od czasu do czasu dawaliśmy Rosji i Putinowi jakiegoś prztyczka, ale tylko dlatego, że wypadało, nie robiąc mu żadnej krzywdy. Natomiast po Merkel jeździliśmy masakrycznie.
No cóż, zachodniego sąsiada też nie lubimy. My chyba za bardzo nie lubimy naszych sąsiadów.
W ogóle. Nie lubimy Czechów i Słowaków, bo wydaje się nam, że jesteśmy ważniejsi, więksi. Innych, jak Niemcy czy Rosja, nie lubimy, bo są więksi. Każdy powód można znaleźć, żeby kogoś nie lubić. W tym wszystkim okazało się, że jak zaczęła się wojna w Ukrainie, kochani Polacy rzucili się, żeby ratować naród, który jest naszym sąsiadem.
To nasza inicjatywa, ludzi. Wyprztykują się z resztek pieniędzy, żeby ratować matki z dziećmi, które tutaj przyjeżdżają, a rząd prosi o pieniądze z Unii dla rządu.
Nie wiadomo, jak zostaną one rozdysponowane, gdzie pójdą. Dziewczyny ciężko harują na dworcach i robią wszystko, żeby tych uchodźców rozlokować, a rząd mówi, że to jego zasługa. One nie widziały nikogo z władz, zobaczą dopiero przed wyborami.
Jeszcze damy PESEL-e obywatelom Ukrainy, żeby mogli zagłosować. Na kogo będą głosować, proszę zgadnąć.----------------
Wymyśliliśmy Ogólnopolski Festiwal Piosenki Antyradzieckiej. Zrobiliśmy go w Domu Turysty w Zakopanem. Było 18 wykonawców.
To, że nie zostaliśmy aresztowani, zawdzięczamy panu Niesiołowskiemu, późniejszemu posłowi, ponieważ tego dnia wysadził Lenina w Poroninie, urwał mu nogę
Całe UB z Zakopanego łącznie z Milicją Obywatelską pojechało do Poronina szukać tej nogi. My zagraliśmy wszystko, co było do zagrania. Wygrał Janusz Sokołowski z mojego kabaretu, śpiewał "Balladę o Gagarinie”. Największym ogólnopolskim hitem stała się piosenka śpiewana przez kabaret Klika z Bydgoszczy – "Nie oddamy Chinom Związku Radzieckiego”.
Źródło: Plejada.pl