Wydanie/Ausgabe 133/16.09.2024

 Są ludzie, którym marzy się władza. Są tacy, którym marzy się władza absolutna, czyli pełnia władzy w korporacji, gminie, państwie. Najmniej liczni, ale chyba najbardziej niebezpieczni są ci, którzy nie tylko marzą o pełni władzy w państwie, ale którzy tę władzę zdobywają. Określa się ich mianem dyktatorów, bo władza nie jest oparta na autorytecie, a na sprawnym stworzeniu „dworu”, czy grona zwolenników, którzy – mając w tym swój interes – utwierdzają tego dzierżywładcę w jego wyjątkowości i niebywałej mądrości. Od potakiwania mało nie urwie im się głowa.

Fakt, że pełnia władzy marzy się pewnie tysiącom, a osiągają ją jedynie bardzo nieliczni, pozwala tym ostatnim i ich zwolennikom mówić o wyjątkowości, sprawności, posiadaniu niebywałego instynktu politycznego i innych cech, niby przydatnych społeczeństwu, a charakteryzujących społeczeństwu, a charakteryzujących dyktatorów.

Jest rzeczą zrozumiałą, że taki dyktator napawa się swoją władzą, w zależności od potrzeb pokazuje swoją bezwzględność bądź łaskawość, ale także korzysta z przywilejów ekonomicznych - to znaczy żyje na stopie nieosiągalnej dla innych – lub pozaekonomicznych.

Władza to jednak nie tylko przywileje. Jak pokazuje praktyka, z władzą wiążą się również takie negatywne zjawiska jak stres, nerwy, życie w ciągłym napięciu. To wszystko może doprowadzić do zaburzeń w psychice. I często prowadzi jak pokazuje praktyka dyktatorów w różnych krajach. Im wyżej dyktator zaszedł, tym szanse na dożywocie w spokoju długich lat są mniejsze.

Weźmy pod lupę dyktatorów z XX wieku i z naszego kręgu kulturowego. Rosyjscy przywódcy, zarówno Lenin, jak i Stalin, osiągnęli pełnię absolutnej władzy, ale obaj stracili życie w niejasnych okolicznościach. Być może po odtajnieniu dokumentów dotyczących śmierci Lenina dowiemy się czegoś więcej; dziś największym powodzeniem cieszy się hipoteza, że Lenin umarł z powodu powikłań po zwykłej kile, To chyba współczesnym dyktatorom nie grozi, bo od lat jest już w powszechnym użyciu penicylina. Być może jakiś udział w skróceniu życia Lenina miął Stalin, który – jak wiele na to wskazuje - sam został otruty.

Być może jakiś udział w skróceniu życia Lenina miał Stalin, który – jak wiele na to wskazuje -sam został otruty. Jak skończył Hitler, wiedzą wszyscy. Mussoliniego sprzątnęli antyfaszyści, Franco chorował na parkinsona. Nawet nasz Piłsudski jak potwierdzają świadkowie tamtych dni, był w końcówce życia chory psychicznie, choć dwór to ukrywał.

Powtarzam: im wcześniej dyktatora poddamy leczeniu psychiatrycznemu, tym lepiej.