Czas adwentu ma dla nas chrześcijan wielkie znaczenie. Jest oczekiwaniem na przyjście Mesjasza, który przyniesie każdemu z nas nową nadzieję. Głodnemu zapewni chleb, choremu zdrowie, strapionemu radość, zmęczonemu spokój i odpoczynek. Ta tradycyjna, mistyczna siła adwentu, ustępuje obecnie przed otaczającą nas rzeczywistością. W wielu krajach panuje strach o przyszłość, o pracę , o zdrowie, a nawet życie. Mamy wrażenie, że świat ogarnia chaos i niepewność. W głęboko podzielonej Polsce, panuje szczególna sytuacja. Cyniczna władza oszukuje naród, głosząc znaną nam z okresu PRL, propagandę sukcesów. Wyolbrzymia osiągnięcia gospodarcze i polityczne kraju oraz stawia nas w czołówce państw najlepiej radzących sobie z pandemią koronawirusa.
Przeczą temu przepełnione szpitale, kolejki karetek przed oddziałami ratunkowymi i wysoka liczba zmarłych. Pandemia obnażyła doszczętnie słabości naszej służby zdrowia. Nie łudźmy się, że w Nowym Roku będzie lepiej. Będzie gorzej. Zwykle adwent jest zapowiedzią cudu, nowego początku. Jednak obecny adwent, po raz pierwszy w naszym życiu jest utracony. Nigdy na naszej życiowej drodze nie widzieliśmy tyle smutnych twarzy.Narodowy kabaret
Wielki wysiłek personelu medycznego: lekarzy, pielęgniarek, ratowników, pracowników obsługi, nie jest w stanie zastąpić brakującego wyposażenia, należytej organizacji i niedostatecznego finansowania służby zdrowia przez wszystkie dotychczasowe rządy. System skierował w Polsce wszystkie siły i możliwości na walkę z koronawirusem. Pozostałych chorych pozostawiono samym sobie, zwłaszcza ludzi starych, bezradnych i biednych. Znane powiedzenie o rządzie, który się sam wyżywi, można uzupełnić, że również się sam wyleczy. Jednak na pewno nie na Stadionie Narodowym, który po doposażeniu go w 45 km kabli elektrycznych, 5 km rur miedzianych i kilkaset łóżek, przemianowano na szpital, oczywiście Narodowy.
W chwili tworzenia tej publikacji, przebywało w nim jedynie 26 lżej chorych pacjentów, więc na każdego z nich przypadało 2 km kablo – rurek. Zaiste, narodowy kabaret, w którym panowie Morawiecki i Dworczyk lansowali się tak często, że liczba zwołanych tam konferencji, przekroczyła już liczbę pacjentów. Przy okazji dygresja – czy naprawdę „dobra zmiana” musi nieustannie dyskredytować słowa naród, narodowy. Te słowa mają dla Polaków zbyt dużą wartość, aby je przylepiać do byle czego. Górnolotnością trudno zastąpić skrzeczącą, polską pospolitość w której zgodnie z głoszonym systemem wartości, uzyskaliśmy szansę umierania naturalną śmiercią, tak jak to od wieków bywało. Bez interwencji lekarzy, których dramatycznie brakuje. Zgodnie ze starą tradycją opowiadania ludowi bajek ku pokrzepieniu serc, obecna władza podaje nam wyłącznie dobre informacje. Informuje, że już wkrótce będzie dostępna szczepionka na koronawirusa, oczywiście amerykańska, którą kupimy za swoje pieniądze. A tych, skądinąd pożyczonych, mamy tak dużo, że ze spokojem możemy zrezygnować z pieniędzy europejskich. Kłamstwa są tanie i skuteczne, a lud wierzący pisowskim mediom, każde przyjemne kłamstwo kupi.
Praworządne pałowanie
Z osłupieniem przyjmowaliśmy początkowe, wysokie poparcie sondażowe, dla polskiego weta wobec nowego budżetu Unii Europejskiej i Funduszu odbudowy. Widzimy, że nie tylko postępowanie pisowskiej władzy buduje zły obraz Polski. Buduje go także spora część Polaków gotowych walczyć o suwerenność, gdyż za sprawą pisowskiej propagandy, postrzegają Unię gorzej od Związku Radzieckiego. Dziwi nas, że nie przeszkadza im obecność wojsk amerykańskich w Polsce i wiernopoddańcza polityka wobec Trumpa. Pytanie – Dokąd zmierzasz Polsko? – nadal pozostaje bez odpowiedzi. Ameryka jest daleko, Rosja blisko, a Chiny mają pieniądze. Polska może w interesie tych krajów odgrywać dużą rolę w niszczeniu Unii Europejskiej. Na razie, na naszych oczach, realizuje się stare chińskie przekleństwo – „Obyś żył w ciekawych czasach”. Trwa wielkie umieranie ludzi, instytucji i przedsiębiorstw, a także wartości i autorytetów. Nie widać w kraju kandydata na politycznego Mesjasza, który mógłby przynieść Polakom nadzieję. Ten, który nieustannie aspiruje do tej roli, okazuje się coraz mniej wszechmogący i coraz bardziej bezradny wobec rozwoju sytuacji, która wymyka się spod jego kontroli.
Nie pomaga mu formalna funkcja wicepremiera ds. bezpieczeństwa i osobiste zaangażowanie po stronie publicznego aparatu przymusu, który za jego sprawą przeistoczył się w aparat partii rządzącej. Na naszych oczach, w praworządnym ponoć kraju, policja mundurowa i tajna walczy z kobietami oraz z młodzieżą przy pomocy siły fizycznej, gazu , a nawet pałek teleskopowych. W cywilizowanych krajach, użycie pałki teleskopowej przeciwko człowiekowi, w sytuacji innej niż obrona konieczna, jest uznawane za przestępstwo. Z praworządnym pałowaniem ludu spotykamy się jeszcze w cywilizacji Wschodu, opartej na prymacie siły nad prawem i sprawowaniu rządów w warunkach chaosu.
Dziki kaczyzm
Gwałtowna reakcja pisowskiej władzy na Strajk kobiet i związane z nim symbole dowodzi, że coś jest na rzeczy w sięganiu rządu do praktyk cywilizacji Wschodu. Świadczy o tym nie tylko użycie metalowych pałek do rozpędzania bezbronnych kobiet, upominających się na ulicach o swoje prawa.
Źle się dzieje w polskim parlamencie, tworzącym ustawy na kolanie, w rekordowym tempie, gdzie emocje, kłótnie i obelgi, od dawna biorą górę nad rozumem i rozsądkiem. Z niedowierzaniem słuchamy krzyków Prezesa w Sejmie, a szczególnie gróźb rzucanych pod adresem opozycji, iż gdy tylko w Polsce przywrócona zostanie praworządność, to wielu jej przedstawicieli pójdzie siedzieć. O tym, że praworządność w kraju jest niszczona przez dziki kaczyzm, mówi się niewiele. W Polsce nadal nie ma komu rządzić na europejskim poziomie. Godzimy się na to, że wicepremier przejmuje kompetencje premiera, a minister sprawiedliwości, kompetencje ministra spraw zagranicznych, dążąc przy tym jawnie do polexitu. Pokolenia Polaków marzyły o wolności, o Europie bez granic i przynależności do europejskiej Wspólnoty. Zwarta grupa pisowskich nacjonalistów o mentalności post sowieckiej, chce nas tego pozbawić. Mówią językiem kłamstw, pomówień, a nawet gróźb i szantażu. Nie powinniśmy się na to godzić. Sami musimy powstrzymać straszące nas widmo polexitu, tak w wymiarze fizycznym, jak i mentalnym. Nie możemy przyjmować wobec władzy postawy znanej z pieśni adwentowej - ”Niebiosa rosę…”- /Grzech nas oszpecił i w sprośnej postaci/ Stoim przed Tobą, jakby trędowaci/.
Tak możemy stać przed Mesjaszem, a nie przed Prezesem i grupą jego cwanych i pazernych akolitów. Nasz adwent jest wielkim oczekiwaniem na zmianę. Czekamy na rzeczywisty powrót Polski do europejskiej rodziny narodów i europejskiej praworządności. Szczególnie zaś czekamy, aby Polska znowu była polska, a nie ruska czy białoruska. Zapalmy więc świece adwentowe jako znak niegasnącej nadziei.