Wydanie/Ausgabe 134/21.11.2024

Jakże oddalił się Pan w tym, co Pan robi, od ideału Pana mistrza i poprzednika, śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Prezydent Kaczyński cierpliwie tłumaczył, w jaki sposób decyduje o tym, czy zastosuje wobec kogoś prawo łaski, czy mu go odmówi – pisze do Prezydenta Andrzeja Dudy redaktor naczelna Faktu, Katarzyna Kozłowska.

Mam 38 lat, urodziłam się w stanie wojennym w Polsce i tu wychowałam. Nigdy nie mieszkałam za granicą. To w Polsce pracuję i płacę podatki. To tu odnoszę sukcesy i ponoszę porażki. Od początku mojej drogi zawodowej jestem redaktorką. Dbam o teksty i o ich obiektywizm. Myślę, że Pan to wie. Mieliśmy sposobność rozmawiać.

Niepotrzebnie wprowadza Pan ludzi w błąd. Komentując nasz piątkowy artykuł, krzyczał Pan na wiecu wyborczym w Bolesławcu: „Dzisiaj mamy kolejną odsłonę niemieckiego ataku w tych wyborach, bezpardonowej brudnej kampanii”. A potem: „Niemcy chcą wybierać w Polsce prezydenta? To jest podłość!”.

Jak Pan tak może? Przecież Pan i Pana najbliżsi współpracownicy wiedzą, że w Fakcie nie ma ani jednej osoby z niemieckim paszportem. Że wszyscy jesteśmy polskimi dziennikarzami.

Ten list piszę do pana jako redaktor naczelna Faktu, ale też jako polska obywatelka. Piszę, żeby przekazać Panu, że jestem Panem coraz bardziej rozczarowana. Zarzucam Panu pychę, z którą odnosi się Pan do wszystkich tych, którzy zamiast chwalić, zadają Panu pytania. Pana formacja Prawo i Sprawiedliwość zrobiła dla nas, Polaków, wiele dobrego. W 2005 roku wygraliście wybory na fali nadziei, którą wzbudziliście w ludziach, także w młodym pokoleniu. Obiecywaliście dynamiczną modernizację państwa i odcięcie się od toksycznego dziedzictwa epoki socjalizmu. Pokłóciliście się o stołki z Platformą Obywatelską i na wiele lat straciliście władzę, ale w 2015 r. odzyskaliście ją przebojem. Byliście pierwszymi, którzy przyznali, że Polska rozwija się tak wspaniale dzięki wysiłkowi i talentowi Polaków. Powiedzieliście wprost: Polakom należy się udział w gospodarczym sukcesie i rozpoczęliście proces redystrybucji, którego ja sama broniłam w każdej dyskusji. Ale też, szanowny Panie Prezydencie, popełniliście wiele błędów.

Popełnia Pan błąd zwłaszcza teraz. Kiedy 30 czerwca „Rzeczpospolita” ujawniła, że dokonał Pan bardzo kontrowersyjnego ułaskawienia, w bulwersujący sposób próbował Pan uciąć dyskusję („gwałtu nie było”). Kiedy Fakt powiedział: „sprawdzam”, przystąpił Pan do ataku, zamiast przyznać się do błędu. Panie Prezydencie, ma Pan nade mną gigantyczną przewagę. Wraz z partią rządzącą dysponuje Pan całym aparatem państwa, który przez kolejne lata na Pana skinienie może mnie i moim kolegom z redakcji utrudniać życie. Ale świadomość tej przewagi Panu nie wystarcza. Uruchomił Pan wobec polskich dziennikarzy gigantyczną machinę nienawiści, wmawiając ludziom, że działamy na rzecz obcego państwa. Czy właśnie o to Panu chodziło – żebyśmy zamiast pracować, musieli czytać o sobie, że powinno się nas ogolić na łyso, zgwałcić i spalić?

Jakże oddalił się Pan w tym, co Pan robi, od ideału Pana mistrza i poprzednika – śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Prezydent Kaczyński cierpliwie tłumaczył, w jaki sposób decyduje o tym, czy zastosuje wobec kogoś prawo łaski, czy mu go odmówi. Tak mówił Łukaszowi Warzesze: „Ja uznaję ułaskawienie za środek nadzwyczajny. Może być zastosowany, aby ulżyć komuś w sytuacji, gdy kara wydaje się istotnie nieadekwatna do winy (...) Odrzucam z góry: gwałty czy rozboje, niezależnie od sytuacji osobistej sprawców. Z reguły nie ułaskawiam też sprawców przestępstw przeciwko rodzinie. Zabójstwa biorę pod uwagę tylko w sytuacji przekroczenia granic obrony koniecznej. W takich wypadkach zdarzały mi się ułaskawienia, także w postaci zmniejszeniaa wymiaru kary, ale chodziło o kobiety, które w desperacji zamordowały swoich prześladowców, czy to byli mężowie, czy konkubenci”.

Katarzyna Kozłowska, redaktor naczelna Faktu