Wydanie/Ausgabe 135/02.02.2025

 Amerykanie mają nowego prezydenta Donalda Trumpa, nieobliczalnego nacjonalistę i przeciwnika demokracji, który raczej nie poprawi w świecie wizerunku USA. Zanosi się, że na porządku dziennym w amerykańskiej polityce będą jego imperialne ambicje, wojny handlowe, zmuszanie sojuszników do zwiększenia zakupu amerykańskich towarów, głównie przestarzałego uzbrojenia oraz wyrzucanie imigrantów. Ostatnio nosi się z zamiarem przejęcia Strefy Gazy, wypędzenia z niej dwu milionów Palestyńczyków i stworzenia tam „Riwiery Bliskiego Wschodu”. Polsce potrzebny jest prezydent, który nie dołączy do politycznych brewerii Trumpa, będzie jego partnerem, a nie podnóżkiem. Nie chcemy więcej oglądać polskiego Prezydenta podpisującego dokumenty na stojąco, obok siedzącego Trumpa, ani tym podobnych obrazków.

Chcemy prezydenta, który da Polakom nadzieję na życie w normalnym, niezagrożonym wojną kraju. Kraju, w którym obywatele nie będą mieli obaw dotyczących budżetów rodzinnych, zagrożonych podwyżkami cen energii elektrycznej, gazu, żywności i lekarstw. Na razie oglądamy cyrk wyborczy z udziałem kilkunastu kandydatów. Niektórzy z nich grają role politycznych klaunów, często zachowując się jak filip z konopi.

Ludzie go chwalą

Znacząca część polskiego ludu kocha swoich politycznych klaunów i uchodzącego za ojca ojczyzny, prezesa Kaczyńskiego. Nie powinno nas zatem dziwić, że to on wskazał Polakom „ obywatelskiego kandydata” na Prezydenta RP w osobie Karola Nawrockiego. Kaczyński zdaje sobie sprawę, że PiS bez własnego prezydenta nie przeżyje. Wie, że wielu prominentnych członków jego partii, którym się nie uda uciec za granicę, musi w końcu trafić do więzienia, bo nie będzie ich komu ułaskawić.  Prezesowi nie przeszkadza ewentualność gruntownego zniszczenia przez Nawrockiego Polski. Interes Polski nie ma dla PiS-owskich elit większego znaczenia, liczy się kasa. Nie przeszkadza Prezesowi również to, że Nawrocki nie ma doświadczenia politycznego, ani żadnych osiągnięć na polu międzynarodowym. Trudno bowiem poważnie traktować jego oświadczenie, że nocami w apartamentach kierowanego przez niego muzeum, prowadził „dynamiczną politykę międzynarodową”. Tych „dynamicznych” nocek było ponoć około dwustu, za które nie raczył uiścić zapłaty. Dla Kaczyńskiego ważne jest to, iż Nawrocki nadaje się na posłusznego jego rozkazom męża opatrznościowego, który może uratować wielu jego akolitów przed odpowiedzialnością karną i pomóc jego partii odzyskać utraconą władzę. Poza tym, Nawrocki to swój chłop i prosty patriota; przyjaciel Wielkiego Bu i jemu podobnych lumpów i kiboli. Na pytanie kierowane do zadeklarowanego elektoratu PiS: Dlaczego zamierzają na niego głosować, otrzymujemy prostą odpowiedź: Bo ludzie go chwalą. On jednak nie jest aż tak widowiskowy; takich ludzi jak on, należy się bać. Mamy w kraju przerwę na demokrację, po której PiS może wrócić do władzy. Wystarczy, aby o wiele gorszy od Trzaskowskiego, Mentzena czy Hołowni, pod względem prezydenckich predyspozycji Nawrocki, wygrał nadchodzące wybory. A to się może zdarzyć, bo lud pisowy jest zdyscyplinowany, konserwatywny i wierzący swoim panom, że Bruksela to Sodoma i Gomora – symbol rozpusty i zepsucia moralnego, a Tusk to Niemiec.

Wyimaginowany zamach stanu

Lud pisowy został poinformowany, że w Polsce trwa zamach stanu i chęć wyprowadzenia wojska na ulice. Do Prokuratury (?) wpłynęło bowiem zawiadomienie prezesa TK, Bogdana Święczkowskiego o podejrzeniu przestępstwa „zamachu stanu” przez premiera Tuska oraz członków rządzącej koalicji. Prezes głosi, że Tuskowi grozi za to dożywocie, chociaż wie, że to tylko zamach na rozum chwiejnych i niezbyt rozgarniętych wyborców. To polityczne wzmożenie wiąże się z widmem   porażki kandydata wskazanego przez Prezesa. Im bardziej zaciska się pętla rozliczeń wokół PiS-u, tym większe wzmożenie panuje w jego obozie. Aparatczycy tej partii zaczęli organizować lokalne „Honorowe komitety poparcia dla Karola Nawrockiego”. Takie komitety powstały już w Opolu i w małopolskich Gorlicach. Ich działalność jest nie tyle honorowa, co interesowna. Zajmują się głównie zbieraniem środków finansowych na organizowanie ogłupiających Polaków, spotkań z kandydatem PiS-u. Zdziwienie budzą nie tyle zbiórki „kasy”, co udział w tych gremiach takich postaci, jak przewodnicząca koła Stowarzyszenia Rodzin Katolickich czy członek Liturgicznej Służby Ołtarza. Jeżeli do tego dodać udzielenie błogosławieństwa Nawrockiemu przez lokalnego proboszcza na spotkaniu w Ciechanowie i modlitwy w jego intencji w gdyńskim kościele, to rodzi się pytanie – Czy tylko on jeden, jest godzien poparcia Kościoła? Jesteśmy ofiarami narastającego w świecie i w Polsce, powracającego nacjonalizmu. W obronie wolności trzeba przeciwstawić się łamaniu praworządności i pomóc w utrzymaniu demokracji. My, Ślązacy mamy również w tym swój interes. Nie możemy w nieskończoność czekać na uznanie Ślązaków mniejszością etniczną. Musimy pójść na wybory i dokonać dobrego wyboru.

Tylko nie Nawrocki

Nie szanował Ślązaków Bronisław Komorowski, nie szanuje Andrzej Duda. Nie wolno nam zawierzyć Karolowi Nawrockiemu, który w Raciborzu potwierdził, że nigdy w życiu nie uzna języka śląskiego. Języka, który jest językiem serca Ślązaków. Prawdziwie demokratyczne państwo, z prawdziwie demokratycznym prezydentem, powinno nie tylko szanować etniczną, kulturową i językową tożsamość swoich obywateli należących do mniejszości narodowych. Powinno również tworzyć im warunki, nie tylko naturalne, ale również prawne, pozwalające wyrażać i zachować ich tożsamość w postaci języka i kultury. Przykładów nie trzeba szukać daleko. W sąsiedniej Słowacji, ostatnio rząd jednomyślnie uznał - po zaledwie dwu latach starań - swoich górali za kolejną, 15-tą mniejszość narodową. Słowacja uznała, że ruchów regionalnych nie trzeba się bać, bo pozwalają na zachowanie tożsamości lokalnym społecznościom. Tymczasem na Górnym Śląsku, rodzima ludność od zakończenia wojny jest w sposób prymitywny asymilowana i ogłupiana. Ślązacy przeżyli Tragedię Górnośląską – aresztowania i deportacje do obozów pracy w ZSRR oraz internowanie do wielu polskich obozów. Dziś już mało kto o tym pamięta. Historia Śląska jest zakłamywana, a młode pokolenie opolskich Ślązaków, pozbawiane jest pamięci i powoli zamieniane w zwykłych Opolszczyźniaków. W procesie edukacji na Śląsku pomijane są śląskie wartości. Należałoby wiedzieć, że Ślązacy uważają tradycyjną rodzinę za najważniejszą instytucję społeczną, a solidarność społeczną i samorządność uznają za podstawę życia publicznego. Uważają Śląsk za wspólne dobro wszystkich jego mieszkańców; są przeciwni nacjonalizmowi. Nie chcą nadal być „mianowani” Helmutami, Szwabami, czy zakamuflowanymi Niemcami. Chcą zachować godność i to powinien im zagwarantować przyszły prezydent. Wybory na Górnym Śląsku powinny być świętem rozumnej demokracji. Wybór Nawrockiego nie leży w interesie Ślązaków. Powinni to uwzględnić także Śląscy Samorządowcy i ci, którzy się mienią Dumnymi Ślązakami. A tak przy okazji, przewodniczący TSKN, Bartek przekazał nam, że ważnym ubiegłorocznym wydarzeniem był powrót Ryszarda Galli do parlamentu w roli doradcy Marszałka Sejmu ds. mniejszości narodowych i etnicznych.  Pytamy – Czy Galla Ślązakom w czymkolwiek pomoże? Wątpimy. Pozostają wybory.