Żywność z Polski jest najniebezpieczniejsza w całej UE.
Kilka dni temu Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport o bezpieczeństwie żywności w Polsce. Wynika z niego, że na tle innych krajów w Europie jesteśmy liderem w produkcji niebezpiecznej żywności. Praktycznie nikt nie czuwa nad ubojem i sprawdzaniem, czym się suplementujemy.
- Brakuje m.in. lekarzy weterynarii kontrolujących ubój, a organy odpowiadające za kontrolę żywności nie komunikują się ze sobą
- Polska zajmuje też drugie miejsce w Europie pod względem użycia w hodowli zwierząt najsilniejszych antybiotyków stosowanych w leczeniu chorób u ludzi
Raport NIK dotyczący systemu kontroli bezpieczeństwa żywności w Polsce powstał z udziałem pracowników naukowych uniwersytetów rolniczych. Jego twórcy przeanalizowali dziewięć kontroli NIK przeprowadzonych w ostatnich sześciu latach oraz pięć audytów Komisji Europejskiej.
"Alarmujące są wyniki analizy powiadomień wysyłanych do sieci RASFF", piszą twórcy raportu. RASFF to system Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach (ang. Rapid Alert System for Food and Feed, w skrócie RASFF) służący do wymiany informacji pomiędzy organami urzędowej kontroli w Europie będącymi członkami tego systemu.
W 2017 r. do systemu wpłynęło 87 powiadomień o niebezpiecznej żywności z Polski. W 2018 było ich 131, z kolei w 2019 r. ta liczna wyniosła 2013. Ostatnie dane, z 30 września 2020 r. mówią o 273 przypadkach. To zdecydowanie najwyższy wynik w Unii Europejskiej.
Salmonella, brak kontroli i chaos organizacyjny
Jak informuje NIK, między 2014 a 2016 r. Inspekcja Weterynaryjna "w zasadzie nie pełniła żadnego nadzoru nad ubojem zwierząt gospodarskich, a nadzór nad transportem własnych zwierząt przez rolników sprawowała jedynie marginalnie". Lekarze "nie znali zakresu stosowania przepisów o ochronie zwierząt, zakresu rejestracji ubojów ani kwalifikacji osób przeprowadzających ubój", a hodowcy informowali tylko o niektórych ubojach.
Majonez Kielecki czy Winiary? Majonez dzieli Polaków, ale Makłowicz zna odpowiedź:
"Niepokojące jest też, że w ciągu ostatnich lat rośnie liczba powiadomień dotyczących produktów z Polski kwestionowanych z uwagi na wykrycie w nich pałeczki bakterii salmonella", czytamy w raporcie. Przyrost rok do roku — 147 do 219. Polska zajmuje też drugie miejsce w Europie pod względem użycia w hodowli zwierząt najsilniejszych antybiotyków stosowanych w leczeniu chorób u ludzi.
Kolejnym problemem bezpieczeństwa żywności w Polsce jest brak pracowników, i sprzętu. Brakuje inspektorów weterynarii, którzy chcieliby pracować jako kontrolerzy. Powodem są słabe zarobki, które wynoszą od trzech do 3,5 tys. zł brutto. Tylko między 2017 a 2018 r. z pracy odeszło 6,5 proc. lekarzy weterynarii - w sumie 141 osób - co sprawiło, że ponad 60 proc. zespołów nie było w stanie wykonać poprawnie swoich zadań.