Pora przejść do jednego z najważniejszych symboli Górnego Śląska - Góry św. Anny. Tak samo wyniosła jak Ślęża (Dolny Śląsk), z tak samo rozległym widokiem na całą „podległą” krainę. Właściwie podobieństwa między „siostrami” na tym się kończą.
Jest najdalej na wschód wysuniętym wygasłym wulkanem. Praktycznie nie nachodzą jej burze. Atmosfera otacza ją pogodna, pozbawiona mrocznych sił. Piekielne zastępy zostały tu unicestwione i nie czają się w zakamarkach, szukając okazji - jak na Ślęży.
Archanioł Michał po zwycięskiej bitwie położył na szczycie swój hełm - stąd jedna z nazw (twierdzi ksiądz Norbert Bończyk w poemacie „Chełmska Góra”). Najpewniej jednak nazwa wzięta została z prasłowiańskiego słowa chołm, co oznaczało pagórek, wzgórze i jest jedną z setek (obok grojców, grodź- ców) na Słowiańszczyźnie. Pierwszą zapisaną była: Góra św. Jakuba.
Przypuszcza się, że krzyżowały się tu szlaki pielgrzymki do Santiago de Compostela: ze wschodu (Kijów) i z północy (także z terenów dzisiejszej Estonii i Łotwy). Tutaj pielgrzymi nie tylko zaznawali wypoczynku i nabierali sił, ale i uzupełniali braki w zaopatrzeniu i w wyposażeniu. Korzystali też z kontaktów z pokrewnymi duchem i wiarą, lecz tak różnymi pod każdym innym względem wędrowcami. W średniowieczu pielgrzymowanie do grobu Apostoła Jakuba osiągnęło rozmiary wręcz masowe. W XIV wieku po europejskich drogach „z muszlą” rocznie pielgrzymowało milion osób!
W czasach przed wynalezieniem druku jedynym sposobem na uzyskanie wiadomości ze świata był ustny przekaz. To samo dotyczyło wiedzy o przeszłości, o sposobie gospodarowania, o otaczającym świecie.
Jeden z najświetniejszych Europejczyków, J. W. von Goethe jednoznacznie i wyraźnie stwierdził, że drogi św. Jakuba ukształtowały Europę. Trudno dziś ocenić rolę, jaką odgrywały główne przystanki, komunikacyjne węzły na tych drogach, zdać sobie sprawę z ich politycznego i kulturowego znaczenia. Możemy się zastanawiać, w jakim stopniu z magii miejsca, symboliki góry, z punktu „spotkań międzyludzkich” czerpały pobliskie ośrodki wiedzy i wiary - w tamtych czasach jedne z najżywszych i najsilniejszych w tej części Europy: w Kamieniu Śląskim (rodzina Odrowążów ze św. Jackiem, w Opolu (Peregryn /, Opola - zbiór kazań, przez setki lat obowiązkowy prawie w całej Europie), klasztory w Jemielnicy, w Raciborzu i w Rudach.
Z pewnością na Chełmskiej Górze w głębokiej przeszłości odbywały się pogańskie obrzędy. „Charakter” tej góry takie jej przeznaczenie właściwie „wymuszał”. Archeolodzy (w odróżnieniu od Ślęży) nie znaleźli jednak żadnych śladów potwierdzających obecność druidów czy żerców.
Górę wzięło w zupełności w swą pieczę chrześcijaństwo i jego święci patroni. W 1420 roku wybudowano na szczycie kaplicę pod wezwaniem św. Jerzego (może odzywały się echa dawnego składania hołdu bożkom i wezwano na pomoc rycerza?) i całe wzgórze zaczęto nazywać do XVII wieku Georgenberg. Obecna nazwa, Góra św. Anny, utrwaliła się po rozbudowie przez ród Gaschinów kościółka poświęconego babci Jezusa i umieszczeniu w nim figury Świętej Anny trzymającej na rękach swoją córkę - Najświętszą Marię Pannę i wnuka Jezusa.
Stosownie do średniowiecznych kanonów sztuki, postacie trzymane na lewej i prawej ręce są nieproporcjonalnie duże (a postać Jezusa większa nawet od postaci matki), co miało wskazywać na pozycję w hierarchii niebiańskiej. Ta niepozorna rzeźba z drzewa lipowego, mająca zaledwie 52 cm wysokości (12 dodatkowych centymetrów daje później zrobiona podstawka), oprócz udowodnionej już wielokrotnie aury cudowności kryje też wiele tajemnic.
Posążek jest swoistym relikwiarzem. W głowie Świętej Anny znajduje się otwór, w którym przechowywane są szczątki kości tej świętej. Istnieje wiele domniemywań dotyczących miejsca powstania rzeźby i daty (chociażby przybliżonej) jej powstania. Internet podaje legendę o księciu hiszpańskim, którego woły na szczycie wzgórza nie chciały dalej ciągnąć zaprzęgu. Uznając to za znak, postawił w tym miejscu kapliczkę i umieścił figurkę, która była częścią łupów wojennych.
Źródło pisane (książeczka), powołując się na dokument w postaci pergaminu przymocowanego na tylnej stronie figury, wskazuje, że pochodzi ona z klasztoru Ville pod Lyonem. Relikwie do klasztoru przywieźli Krzyżacy z kościoła św. Anny w Konstantynopolu (jak podaje stara książeczka) zbudowanego jeszcze przez cesarza Justyniana. Legenda Zachodu podaje, że szczątki babci Jezusa przewiózł statkiem Łazarz, zmuszony wraz z siostrami Marią Magdaleną i Martą do opuszczenia Ziemi Świętej na okręcie bez steru.
Wylądowali oni pod Lyonem, Łazarz zaś był pierwszym biskupem Marsylii. Figurka trafiła do rodziny, z której wywodziła się Anna Marya Nochcic (prawdopodobnie von Nochtitz), przedstawicielka znanego śląskiego rodu, która też w 1560 roku uroczyście figurkę z relikwiami na górę do kościoła przekazała.
Za przyczyną Świętej Anny rozpoczął się ciąg cudownych uzdrowień, z których tylko nieliczne zapisane zostały w księgach kościoła i klasztoru. Wzrastała też liczba pielgrzymek i pielgrzymów. Przypisać to należy i cudowności figury, i szczególnemu kultowi babki Jezusa na Śląsku.
Blaski i cnoty życia Świętej Anny opisane w „Złotej Legendzie” {Legenda Aurea) rozpowszechniali głównie cystersi - tak owocnie obecni na Śląsku (Lubiąż, Krzeszów, Henryków, Rudy Raciborskie). Powstawały tu bractwa św. Anny (najstarsze powstało w 1500 roku w Lwówku Śląskim, najliczniejsze w Ząbkowicach Śląskich - 40.000 członków!). W 1509 r. synod we Wrocławiu położył nacisk na intensyfikację kultu Świętej Anny. Sama zaś góra pod jej wezwaniem stała się symbolem śląskiego katolicyzmu. W śląskim katolicyzmie wielką cześć oddaje się i ojcu Jezusa - Józefowi, i rodzicom jego matki - Annie i Joachimowi. Inaczej niż na polskich ziemiach, gdzie kult Najświętszej Marii Panny dominuje zdecydowanie.
Przyczyną tej odmienności jest łączność Kościoła śląskiego z czeskim i niemieckim (wraz z dokonującymi się w ich łonie reformami) i specyfika śląskiego życia w rodzinie. Rodzina na Śląsku to opoka, na której buduje się przyszłość. Rodzina liczna, wielopokoleniowa, w której każdy członek wypełnia ważną, ściśle określoną rolę. Do dziś rola babć i dziadków na Śląsku jest niepomiernie większa niż na ziemiach polskich.
Tylko na Śląsku przetrwała jeszcze „instytucja” wycugu - osobnego pomieszczenia, azylu dla dziadków, którzy przy boku swego potomstwa spędzają jesień życia. Babcia była dla wnucząt powiernicą, najczulszą opiekunką, skarbnicą tradycji ziemi i rodziny. Gdzie oprócz Śląska można spotkać tak wiele osób noszących imię Joachim?
Sam fakt pielgrzymowania bardzo charakterystyczny jest dla Śląska. Jest silnie związany z mistycyzmem, mającym tylu wyrazicieli na ziemi nad Odrą, z potrzebą wyrazistego, fizycznego okazania wiary, pogłębienia jej poprzez kontakt z cudownym celem pońci, zacieśnienia więzów ze współwyznawcami.
I na Górze Świętej Anny, na Anabegu, tak jak w innych miejscach na Śląsku wianuszkiem rozstawiają się sztandy z maszkytami, całe rodziny rozsiadają się na trawie, by przed nieszporami zażyć zasłużonej sjesty. Genius loci, atmosfera obchodzonych tu ceremonii i uroczystości przyciągała i przyciąga tu Polaków, Ślązaków, niemieckich katolików, a także Morawian.
Pieśni śpiewane tutaj miały tę samą melodię, tylko języki były różne. 21 czerwca 1983 na Górze św. Anny papież Jan Paweł II odprawił nieszpory, na których było obecnych milion osób. Przyjęto też w tym dniu ważący 17 kilogramów srebrny relikwiarz ze szczątkami św. Jacka i błogosławionych Czesława i Bronisławy - z Krakowa i Wrocławia, miejsc pochówku świętych. Po koronacji przez papieża figurki św. Anny w 1910 roku to kolejne, najwyższe wyróżnienie sanktuarium i namaszczenie na Świętą Górę Śląska.
Wygasły wulkan stosunkowo niedawno stał się symbolem jeszcze innej sprawy. Na jego stokach rozegrała się bitwa, w której do głosu doszły dwa nacjonalizmy: polski i niemiecki. Zmagania w 1921 roku pomiędzy zwolennikami włączenia Górnego Śląska do Polski i przeciwnikami tegoż można różnie nazywać: powstaniami, bratobójczą wojną - rezultat tych walk jest jeden: przegrali Ślązacy. Do dziś pozostali ubezwłasnowolnieni.
Podziały biegnące wewnątrz zgodnych wcześniej społeczności pozostały. Zmienia się jedynie oddziaływanie nacjonalizmów. Pomnik niemieckiego powstania został zburzony, polskiego został wzniesiony i za jego przyczyną ozdrowieńcze fluidy Świętej Anny Samotrzeciej zanieczyszczane są z lekka swędem narodowych waśni. Wydarzenia te - bezspornie ważne dla Śląska - przesiąknięte są złem i nienawiścią, podszyte politycznymi układami, nie mają w sobie nic z magii, toteż nie poświęcimy im więcej uwagi.