Wydanie/Ausgabe 133/16.09.2024

Pora przejść do jednego z najważniejszych symboli Górnego Śląska - Góry św. Anny. Tak samo wyniosła jak Ślęża (Dolny Śląsk), z tak samo rozległym widokiem na całą „podległą” krainę. Właściwie po­dobieństwa między „siostrami” na tym się kończą.

Jest najdalej na wschód wysuniętym wygasłym wulkanem. Praktycznie nie nachodzą jej burze. Atmosfera otacza ją pogodna, pozbawiona mrocznych sił. Piekielne zastępy zostały tu unicestwione i nie czają się w zakamar­kach, szukając okazji - jak na Ślęży.

Archanioł Michał po zwycięskiej bitwie położył na szczycie swój hełm - stąd jedna z nazw (twierdzi ksiądz Norbert Bończyk w poemacie „Chełmska Góra”). Najpewniej jednak nazwa wzięta została z prasłowiańskiego słowa chołm, co oznaczało pagórek, wzgórze i jest jedną z setek (obok grojców, grodź- ców) na Słowiańszczyźnie. Pierwszą zapisaną była: Góra św. Jakuba.

Przypuszcza się, że krzyżowały się tu szlaki pielgrzymki do Santiago de Compostela: ze wschodu (Kijów) i z północy (także z terenów dzisiejszej Estonii i Łotwy). Tutaj pielgrzymi nie tylko zaznawali wypoczynku i nabierali sił, ale i uzupełniali braki w zaopatrzeniu i w wyposażeniu. Korzystali też z kontaktów z pokrewnymi duchem i wiarą, lecz tak różnymi pod każdym innym względem wędrowcami. W średniowieczu pielgrzymowanie do grobu Apostoła Jakuba osiąg­nęło rozmiary wręcz masowe. W XIV wieku po europejskich dro­gach „z muszlą” rocznie pielgrzymowało milion osób!

W czasach przed wynalezieniem druku jedynym sposobem na uzyskanie wiado­mości ze świata był ustny przekaz. To samo dotyczyło wiedzy o prze­szłości, o sposobie gospodarowania, o otaczającym świecie.

Jeden z najświetniejszych Europejczyków, J. W. von Goethe jednoznacznie i wyraźnie stwierdził, że drogi św. Jakuba ukształtowały Europę. Trudno dziś ocenić rolę, jaką odgrywały główne przystanki, komuni­kacyjne węzły na tych drogach, zdać sobie sprawę z ich politycznego i kulturowego znaczenia. Możemy się zastanawiać, w jakim stopniu z magii miejsca, symboliki góry, z punktu „spotkań międzyludzkich” czerpały pobliskie ośrodki wiedzy i wiary - w tamtych czasach jedne z najżywszych i najsilniejszych w tej części Europy: w Kamieniu Ślą­skim (rodzina Odrowążów ze św. Jackiem, w Opolu (Peregryn /, Opola - zbiór kazań, przez setki lat obowiązkowy prawie w całej Europie), klasztory w Jemielnicy, w Raciborzu i w Rudach.

Z pewnością na Chełmskiej Górze w głębokiej przeszłości odby­wały się pogańskie obrzędy. „Charakter” tej góry takie jej przezna­czenie właściwie „wymuszał”. Archeolodzy (w odróżnieniu od Ślęży) nie znaleźli jednak żadnych śladów potwierdzających obecność dru­idów czy żerców.

Górę wzięło w zupełności w swą pieczę chrześci­jaństwo i jego święci patroni. W 1420 roku wybudowano na szczycie kaplicę pod wezwaniem św. Jerzego (może odzywały się echa daw­nego składania hołdu bożkom i wezwano na pomoc rycerza?) i całe wzgórze zaczęto nazywać do XVII wieku Georgenberg. Obecna na­zwa, Góra św. Anny, utrwaliła się po rozbudowie przez ród Gaschinów kościółka poświęconego babci Jezusa i umieszczeniu w nim fi­gury Świętej Anny trzymającej na rękach swoją córkę - Najświętszą Marię Pannę i wnuka Jezusa.

Stosownie do średniowiecznych kano­nów sztuki, postacie trzymane na lewej i prawej ręce są nieproporcjo­nalnie duże (a postać Jezusa większa nawet od postaci matki), co miało wskazywać na pozycję w hierarchii niebiańskiej. Ta niepozor­na rzeźba z drzewa lipowego, mająca zaledwie 52 cm wysokości (12 dodatkowych centymetrów daje później zrobiona podstawka), oprócz udowodnionej już wielokrotnie aury cudowności kryje też wiele ta­jemnic.

Posążek jest swoistym relikwiarzem. W głowie Świętej Anny znajduje się otwór, w którym przechowywane są szczątki kości tej świętej. Istnieje wiele domniemywań dotyczących miejsca powstania rzeźby i daty (chociażby przybliżonej) jej powstania. Internet podaje legendę o księciu hiszpańskim, którego woły na szczycie wzgórza nie chciały dalej ciągnąć zaprzęgu. Uznając to za znak, postawił w tym miejscu kapliczkę i umieścił figurkę, która była częścią łupów wojen­nych.

Źródło pisane (książeczka), powołując się na dokument w po­staci pergaminu przymocowanego na tylnej stronie figury, wskazuje, że pochodzi ona z klasztoru Ville pod Lyonem. Relikwie do klaszto­ru przywieźli Krzyżacy z kościoła św. Anny w Konstantynopolu (jak podaje stara książeczka) zbudowanego jeszcze przez cesarza Justy­niana. Legenda Zachodu podaje, że szczątki babci Jezusa przewiózł statkiem Łazarz, zmuszony wraz z siostrami Marią Magdaleną i Martą do opuszczenia Ziemi Świętej na okręcie bez steru.

Wylądo­wali oni pod Lyonem, Łazarz zaś był pierwszym biskupem Marsylii. Figurka trafiła do rodziny, z której wywodziła się Anna Marya Nochcic (prawdopodobnie von Nochtitz), przedstawicielka znanego śląskiego rodu, która też w 1560 roku uroczyście figurkę z relikwiami na górę do kościoła przekazała.

Za przyczyną Świętej Anny rozpoczął się ciąg cudownych uzdro­wień, z których tylko nieliczne zapisane zostały w księgach kościoła i klasztoru. Wzrastała też liczba pielgrzymek i pielgrzymów. Przypi­sać to należy i cudowności figury, i szczególnemu kultowi babki Je­zusa na Śląsku.

Blaski i cnoty życia Świętej Anny opisane w „Złotej Legendzie” {Legenda Aurea) rozpowszechniali głównie cystersi - tak owocnie obecni na Śląsku (Lubiąż, Krzeszów, Henryków, Rudy Ra­ciborskie). Powstawały tu bractwa św. Anny (najstarsze powstało w 1500 roku w Lwówku Śląskim, najliczniejsze w Ząbkowicach Ślą­skich - 40.000 członków!). W 1509 r. synod we Wrocławiu położył nacisk na intensyfikację kultu Świętej Anny. Sama zaś góra pod jej wezwaniem stała się symbolem śląskiego katolicyzmu. W śląskim katolicyzmie wielką cześć oddaje się i ojcu Jezusa - Józefowi, i rodzi­com jego matki - Annie i Joachimowi. Inaczej niż na polskich zie­miach, gdzie kult Najświętszej Marii Panny dominuje zdecydowanie.

Przyczyną tej odmienności jest łączność Kościoła śląskiego z cze­skim i niemieckim (wraz z dokonującymi się w ich łonie reformami) i specyfika śląskiego życia w rodzinie. Rodzina na Śląsku to opoka, na której buduje się przyszłość. Rodzina liczna, wielopokoleniowa, w której każdy członek wypełnia ważną, ściśle określoną rolę. Do dziś rola babć i dziadków na Śląsku jest niepomiernie większa niż na ziemiach polskich.

Tylko na Śląsku przetrwała jeszcze „instytucja” wycugu - osobnego pomieszczenia, azylu dla dziadków, którzy przy boku swego potomstwa spędzają jesień życia. Babcia była dla wnu­cząt powiernicą, najczulszą opiekunką, skarbnicą tradycji ziemi i ro­dziny. Gdzie oprócz Śląska można spotkać tak wiele osób noszących imię Joachim?

Sam fakt pielgrzymowania bardzo charakterystyczny jest dla Ślą­ska. Jest silnie związany z mistycyzmem, mającym tylu wyrazicieli na ziemi nad Odrą, z potrzebą wyrazistego, fizycznego okazania wiary, pogłębienia jej poprzez kontakt z cudownym celem pońci, zacieśnie­nia więzów ze współwyznawcami.

I na Górze Świętej Anny, na Anabegu, tak jak w innych miejscach na Śląsku wianuszkiem rozstawia­ją się sztandy z maszkytami, całe rodziny rozsiadają się na trawie, by przed nieszporami zażyć zasłużonej sjesty. Genius loci, atmosfera ob­chodzonych tu ceremonii i uroczystości przyciągała i przyciąga tu Polaków, Ślązaków, niemieckich katolików, a także Morawian.

Pieś­ni śpiewane tutaj miały tę samą melodię, tylko języki były różne. 21 czerwca 1983 na Górze św. Anny papież Jan Paweł II odprawił nie­szpory, na których było obecnych milion osób. Przyjęto też w tym dniu ważący 17 kilogramów srebrny relikwiarz ze szczątkami św. Ja­cka i błogosławionych Czesława i Bronisławy - z Krakowa i Wroc­ławia, miejsc pochówku świętych. Po koronacji przez papieża figurki św. Anny w 1910 roku to kolejne, najwyższe wyróżnienie sanktua­rium i namaszczenie na Świętą Górę Śląska.

Wygasły wulkan stosunkowo niedawno stał się symbolem jeszcze innej sprawy. Na jego stokach rozegrała się bitwa, w której do głosu doszły dwa nacjonalizmy: polski i niemiecki. Zmagania w 1921 roku pomiędzy zwolennikami włączenia Górnego Śląska do Polski i prze­ciwnikami tegoż można różnie nazywać: powstaniami, bratobójczą wojną - rezultat tych walk jest jeden: przegrali Ślązacy. Do dziś po­zostali ubezwłasnowolnieni.

Podziały biegnące wewnątrz zgodnych wcześniej społeczności pozostały. Zmienia się jedynie oddziaływanie nacjonalizmów. Pomnik niemieckiego powstania został zburzony, polskiego został wzniesiony i za jego przyczyną ozdrowieńcze fluidy Świętej Anny Samotrzeciej zanieczyszczane są z lekka swędem narodowych waśni. Wydarzenia te - bezspornie ważne dla Śląska - przesiąknięte są złem i nienawiścią, podszyte politycznymi układami, nie mają w sobie nic z magii, toteż nie poświęcimy im więcej uwagi.