Przed nami najbardziej demokratyczne wybory władz samorządowych gmin, miast, powiatów i sejmików wojewódzkich. Samorząd, to prawo i zdolność lokalnej społeczności, w granicach określonych prawem, do kierowania i zarządzania zasadniczą częścią spraw publicznych na własną odpowiedzialność i w interesie ich mieszkańców. Samorządność polega na rozwiązywaniu własnych spraw przez samych zainteresowanych, stąd w wyborach samorządowych mamy największą świadomość kogo wybieramy, a podstawowym kryterium, którym się kierujemy są nasze własne oceny.
Kandydaci są w tych wyborach zwykle dość dobrze znani wyborcom, dzięki czemu potrafią oni ocenić ich rzetelność, doświadczenie i dorobek. Wyborcy bez trudu potrafią odróżnić partyjnych i bezpartyjnych krzykaczy, którzy kandydują głównie dla kasy i wpływów, od ludzi kompetentnych, gwarantujących działanie dla dobra swojego otoczenia i lokalnej społeczności.
Żelazne zaangażowanie
Niestety, te bliskie naszemu sercu wybory odbywają się w cieniu wielkiej wojny w Ukrainie. Po dwóch latach tej wojny nie możemy już uciec od wszechobecnej wojennej propagandy i medialnego entuzjazmu wokół zakupów coraz większej ilości broni. Wielu spośród nas cieszy się, że mamy największy udział wydatków zbrojeniowych w budżecie, nawet większy niż Stany Zjednoczone. My 4 procent, oni 3,5 procent PKB. Nasz Prezydent wzywa wszystkie kraje NATO do zwiększenia wydatków na zbrojenia, co najmniej do 3 procent PKB. Jesteśmy przekonani, że bez głosu naszego Prezydenta, te kraje nigdy by do takiego wniosku nie doszły. Kontynuujemy gigantyczne zakupy sprzętu wojskowego, zwiększamy własną produkcję zbrojeniową; do tego koniecznie chcemy budować Centralny Port Komunikacyjny i więcej niż jedną elektrownię atomową. Nie mamy jeszcze poczucia, że nasze zwykłe życie, nasza konsumpcja, są już poważnie zagrożone. Zapominamy, że Związek Radziecki kiedyś tam upadł, bo nie wystarczyło pieniędzy na czołgi, armaty, bomby i podstawowe wyżywienie. Mamy świadomość, iż historia uczy, że nikogo, niczego nie nauczy. W przypadku Polski, uczenie nie jest potrzebne ponieważ głęboka mądrość narodu wynika z jego tożsamości. Do tego, w przeciwieństwie do innych krajów mamy dwóch przywódców – Prezydenta i Premiera, których wspomaga emerytowany Zbawca Narodu, chociaż niektórzy traktują go jedynie jak zwykłego członka partii. Z okazji 25- lecia przystąpienia Polski do NATO, prezydent Biden znając, jak się okazało polski bałagan, przygotował dwa stołki i zaprosił do Białego Domu obu polskich przywódców. Zaproponował im zakup amerykańskiego żelastwa na kwotę około 16 miliardów dolarów, obiecują przy tym dwu miliardową pożyczkę. Możemy więc zakupić 96 śmigłowców Apache i około 1800 rakiet, w tym 821 rakiet manewrujących JASSM, stanowiących ogromny potencjał do atakowania dalekich celów, nawet takich jak Moskwa. Wcześniej kupiliśmy już Himarsy, Abramsy i F-35. Olbrzymia skala zakupów broni w Ameryce nie przysłuży się do wzmocnienia europejskiego przemysłu obronnego. Za to polskie pieniądze wzmocnią amerykański przemysł obronny i potwierdzą słowa prezydenta Bidena, że zaangażowanie Ameryki w Polskę jest żelazne.
Psychoza wojenna
Pamiętamy, że w tym roku, 5 listopada odbędą się w Stanach Zjednoczonych wybory prezydenckie, które może wygrać Trump. Wtedy też słowa polskiego Prezydenta w Brukseli, po powrocie z Waszyngtonu o tym, że rosyjski imperializm musi zostać zatrzymany mogą się okazać gołosłowne. Dotychczas wszyscy amerykańscy Prezydenci liczyli na współpracę z Kremlem. Trump nie piętnuje zbrodni Putina, a jego republikańscy koledzy blokują pomoc dla Ukrainy. Dla Trumpa liczą się tylko pieniądze. Lekceważy on Europę oraz wojnę w Ukrainie i nie chce widzieć coraz agresywniejszej polityki Chin. Tak więc wiemy, że nic nie wiemy o naszej przyszłości. Wierzymy, że wojna nuklearna u naszych granic jest realnie mało prawdopodobna, jednak martwi nas brak obrony cywilnej i schronów. Zastanawia nas powszechny atak i dezaprobata dla wypowiedzi papieża Franciszka, który kwestionuje dotychczasową politykę i wzywa do zaprzestania zabijania i do negocjacji. W katolickiej Polsce, również tej lokalnej nie słyszymy głosów popierających Papieża. Czyżbyśmy byli przekonani, że każda wojna w której bierzemy udział jest słuszna i sprawiedliwa, a honor władzy jest bezcenny, zatem można za niego płacić krwią. W mediach codziennie widzimy straszliwe skutki toczących się wojen. Na spotkaniach rodzinnych i towarzyskich coraz częściej dyskutuje się o wojnie, tej realnej i tej najgłupszej, polsko – polskiej. Ta pospolita haja na całego – nie zważając na konsekwencje – jest wszechobecna. Jednak jej karykaturalny obraz najbardziej widoczny jest w polskim parlamencie. Wśród tysięcy komitetów wyborczych w Polsce nie zauważyliśmy żadnego, który by obiecywał działania na rzecz jej zakończenia. Czyżby jastrzębie wojenne zeżarły już wszystkie gołębie pokoju? A może ludzie dobrej woli są już dostatecznie ogłupieni i wystraszeni, że boją się mówić co myślą, nawet przy okazji wyborów, pozostawiając pole do popisu różnym awanturnikom politycznym
Nasze wybory
Smuci to, że historia nie może niczego nauczyć Polaków. Niestety, mamy również wojnę polsko - śląską. Prawdziwi Polacy nie chcą uznać istnienia Ślązaków, ani ich języka. Przed nimi kolejna szansa, aby zakończyć dyskryminację. W 2011 roku zostało zarejestrowane w opolskim Sądzie Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej. Po interwencji opolskiej Prokuratury zostało ono wykreślone z rejestru stowarzyszeń.
Założyciele odwołali się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który 14 marca 2024 roku orzekł, że Polska naruszyła Europejską Konwencję Praw Człowieka. Skończy się więc prześladowanie tego Stowarzyszenia. Na najbliższym posiedzeniu Sejmu ma mieć miejsce pierwsze czytanie poselskiego projektu Ustawy, mającej uznać język śląski za język regionalny. Jest to pierwszy krok w stronę uznania Ślązaków za mniejszość etniczną, którą niewątpliwie są. Ciekawi nas czy będą głosy sprzeciwu. Byłyby one wskazówką dla Ślązaków, którym ugrupowaniom politycznym i komitetom wyborczym w najbliższych wyborach samorządowych i do Europarlamentu, trzeba pokazać czerwoną kartkę.
Taką kartkę w związku z wyborami, otrzymał już poseł Adam Gomoła za propozycję przelania kwoty 20 tys. złotych. Zdziwiła nas ta decyzja Hołowni, bo w polityce taka kwota to michałek. Ta kartka należała się gogolińskiemu „Dumnemu Ślązakowi”, ale głównie za to, że w ostatniej chwili, bez powiadomienia zainteresowanego, skreślił z listy do opolskiego Sejmiku Stanisława Rakoczego, byłego posła i wiceministra MSW, byłego szefa PSL w województwie i wicemarszałka. Rakoczy na to nie zasłużył. Jako osoby urodzone na ziemi strzeleckiej, pozytywnie oceniamy kandydowanie naszych znanych nam i cenionych ziomków w wyborach samorządowych: Józefa Kotysia do Sejmiku z listy Koalicji Obywatelskiej i Waldemara Piontka na burmistrza Strzelec Opolskich z listy Ziemia Strzelecka. Życzymy im szerokiego poparcia i sukcesu wyborczego.