Wydanie/Ausgabe 133/16.09.2024

Kiedy w roku 1938 tworzyły się czarne chmury nad Czechosłowacja, spotkali się 28-29 wrześniu 1938 na konferencji w Monachium brytyjski premier Neville Chamberlain, premier francuski Édouard Daladier, Benito Mussolini i Adolf Hitler, by podjąć decyzję, czy część Sudetów, w której przeważająca ilość mieszkańców jest pochodzenia niemieckiego, ma zostać przyznana Niemcom, o co się rząd niemiecki upominał. Ustalono również, iż żądania Polski i Węgier w sprawie rewizji granicy z Czechosłowacją będą przedmiotem obrad "czwórki", jeśli zainteresowane rządy nie dojdą do porozumienia w ciągu najbliższych 3 miesięcy. Przedstawiciele europejskich mocarstw w czasie spotkania próbowali naprawić błędy z traktatu wersalskiego (Versailles). Niektórzy europejscy politycy wysokiego szczebla stwierdzali po konferencji wersalskiej, że podjęte na niej decyzje, będą zarzewiem nowej wojny.

Na krótko przed konferencją w Monachium rozpoczęto w Polsce anty czeską kampanię, która miała związek z Zaolziem, częścią Śląska Cieszyńskiego, który Polska chętnie by zajęła. W tej kampanii wielokrotnie polskie gazety pisały, że popełniono błąd w Wersalu, przydzielając Zaolzie Czechosłowacji, chociaż Polska się o tą ziemię starała i jest zdania, że tą część Czechosłowacji powinno się przyłączyć do kraju. Artykuły prasowe jednoznacznie sugerowały, że „musimy zabrać to, co się nam należy.“ Może dlatego obawiano się, że Niemcy również pomyślą w ten sposób i zażądają zwrotu byłych niemieckich terenów od Polski.

Jeszcze przed konferencją monachijską Polska zażądała zwrotu Zaolzia. W dniu 21 września 1938 Beck domagał się w Pradze, Paryżu i Londynie przekazania obszaru Cieszyńskiego i wypowiedział umowę polsko-czeską o mniejszościach z 1929 roku. Dwa dni później Francja dowiedziała się, że polskie wojsko jest gotowe do wkroczenia do Czechosłowacji, co skłoniło Francuskiego ministra Spraw Zagranicznych do stwierdzenia: „Mimo bezsprzecznie dobrej woli rządu czechosłowackiego, mimo propozycji odstąpienia, mimo naszych próśb i ostrzeżeń i ta próba natrafiła na nieugięty upór Polski tak, że nic nie było już w stanie odwrócić od niej jej dalszego losu.”

W dniu 22. września, tydzień przed rozpoczęciem konferencji w Monachium (29-30 września 1938), urządzono w Warszawie wielki wiec mający poprzeć przyłączenie Zaolzia do Polski.

Polski minister Beck był przekonany o dobrych intencjach Hitlera. On i kilku polskich polityków uważało, że Hitler nie będzie żądał dużo od Polski. Wierzono w to, że ewentualnie ulegnie zmniejszeniu wpływ Polski w Wolnym Mieście Gdańsk i zastanawiano się co będzie dalej z tzw. korytarzem i Śląskiem.

Polska polityka nie brała pod uwagę jakiejkolwiek pomocy dla Czechosłowacji. Jedynie poseł Józef Sanojca napisał list do redakcji "Kuriera Polskiego", który wydrukowano 9 marca. W liście proponuje unię Polski z Czechosłowacją: "Wyjście jest jedno, ratunek jeden. Mężowie stanu republiki Czechosłowackiej winni zdobyć się na wielki czyn, na inicjatywę i złączyć ziemię republiki z Polską. Jeszcze to uczynić mogą. Uratowałoby to w całej pełni wszystkie zdobycze kulturalne i gospodarcze narodu czeskiego, i słowackiego oraz dałoby obydwu tym narodom pełnię nie tylko swobodnego bytowania, ale też wszechstronnego rozwoju. Za czasów Jagiełły i Witolda mężowie stanu tych samych ziem czuli, że coś należy uczynić, że trzeba z kimś pójść razem. Ominęli Kraków i to się na państwie, ale i na narodzie czeskim katastrofalnie zemściło. I teraz tak może być."

Polski ambasador Lipski w rozmowie z Hitlerem dyskretnie wprowadził wątek dotyczący Czechosłowacji. Uzgodniono, że Niemcy nie będą przeciwni temu kiedy część Czechosłowacji Polska włączy w swoje granice. Rząd był również zainteresowany powstaniem granicy w Węgrami. Niemcy nie stawiały przeszkód na polskie postulaty i faktycznie Polska przez pewien okres czasu graniczyła z Węgrami.

2 marca 1938 r. rumuński minister spraw zagranicznych, Grigore Gafencu, gościł w Warszawie. W swojej książce napisał m.in. na temat polskiego ministra:  Beck powiedział, że ma pełne zaufanie do kanclerza Niemiec a dosłownie wyraził się: "Moje zaufanie popieram na głębokim doświadczeniu. Wszystkie wyjaśnienia jakie mi Hitler dał, były prawdziwe i prawe. Nigdy nie były dementowane przez fakty On rozmawiał ze mną jak człowiek z człowiekiem, jak żołnierz z żołnierzem; zobowiązania jakie wziął na siebie, zawsze wypełniał, do dziś nie okłamał mnie ani razu." Natomiast sprawy związane z Pragą Beck wyjaśnił następująco: "Czechosłowacja robi na mnie wrażenie karykatury Austrii Habsburgów. Wszystko w tym kraju jest zakłamane i prowizoryczne."

Wieniawa, zastępca prezydenta, który w czasie internowania Mościkiego w Rumunii przejął pełnienie jego obowiązków, widział korzyści z kapitulacji Czechosłowacji i tak je wyjaśniał: "Ten kraj to sztuczny i nienaturalny wytwór. Słowację otrzymamy lekko, ona sama zmierza do naszych wpływów. Karpato-Ukrainę (Zakarpacie) należy dać Węgrom, co nam pomoże zdobyć dawno upragnioną granicę z Węgrami."

W nocie ultymatywnej, doręczonej 20 września o godz. 23.40 przez polskiego posła Kazimierz Papée rządowi czeskiemu w osobie ministra spraw zagranicznych Kamilowi Krofcie, Beck w dwunasto godzinnym ultimatum domagał się odstąpienia Polsce terytoriów z większoścą polskich mieszkańców na Zaolziu oraz drobnych korekt granicy głównie na jej odcinku słowackim. Ultimatum wydano w dzień po zakończeniu konferencji monachijskiej, na której pertraktowano na temat niemieckich żądań przekazania im Sudetów czeskich. Polacy dali Rządowi Czeskiemu 12 godzin czasu na przeprowadzenie spotkań rządu czeskiego i odpowiedź na ultimatum. Przy czym te 12 godzin przypadało na godziny nocne, czas snu. Postawienie takiego żądania było nieetyczne i upokarzające dla małej Czechosłowacji!

Beck wydał instrukcję dla polskiego ambasadora w Pradze dotyczącą przekazania ultimatum.

"...W moim zrozumieniu aktualny spór czechoslowacko-polski posiada dwa zasadnicze aspekty.

Pierwszy, doraźny, to sprawa odzyskania ziem, do których mamy słuszne prawo.

Drugi to cała pozycja Rzeczypospolitej Polskiej w stosunku do Europy i sposobu rządzenia.

W tej poważnej chwili zrozumiałem, że jedynie odważna decyzja może określić zasadnicze oblicze naszego państwa. W związku z tym otrzymuje Pan Poseł instrukcję:

Otrzymuje Pan Poseł notę stanowiącą ultimatum mające na celu przeciąć fałszywą grę sąsiadów i wykazać, że Rząd polski w obronie interesów i godności naszego państwa nie cofnie się przed największym ryzykiem.

Ponieważ notę musi Pan Poseł doręczyć za wszelką cenę przed godziną 23 min. 59 w dniu dzisiejszym - jest to bowiem ultimatum ekspirujące jutro, o godzinie 12 w południe.

Proszę nie przyjmować żadnych dyskusji na temat treści noty, jest to bowiem żądanie á prendre ou á laisser.

Pan Poseł nie wątpi, że wyciągniemy z odmowy lub z braku odpowiedzi zdecydowane konsekwencje.

Do czasu, w którym by rząd czechosłowacki ze swej strony określił swoje stanowisko wobec Rzeczpospolitej Polskiej jako stan wojenny, proszę pozostać na stanowisku, gdyż według naszej tezy okupujemy jedynie przyznane nam w zasadzie tereny.

W tej trudnej chwili liczę całkowicie zarówno na takt, jak na odwagę Pana Posła".

Czesi pod presją przyjęli narzucone w ultimamtum warunki, a ich rząd wydał mieszkańcom polecenie, ażeby nie stawiali oporu. Beck wieczorem tego samego dnia powiedział: "...Honor i ojczyzna wypisane są na sztandarach armii. Rozstrzygają też o myśleniu każdego odpowiedzialnego za politykę Polaka. Wyryte są w sercu każdego obywatela - dlatego nas szanują". Następnie wyjaśnił: "Te żądania widzimy jako słuszne i uzasadnione."

W czasie spotkania w Monachium ustalono trzymiesięczny czas do zmiany przynależności państwowej. Strona Polska natychmiast, już w trzy dni po dostarczeniu ultimatum czeskiemu ministrowi spraw zagranicznych, zajęła Zaolzie. Po aneksji Zaolzia Beck zarządził, by wojsko wkroczyło na teren słowacki (Karpaty) zajmując dla Polski dalsze tereny. Oficjalnie mówiono o korekcie granic. Większość Polaków była zdania, że granica musiała zostać skorygowana. Becka, powiększenie Polski o powyższe framenty Czechosłowacji bardzo cieszyły, ponieważ po dłuższych dążeniach Polska mogła mieć wspolną granice z Węgrami.

Hitler zamierzał zająć wraz z Sudetami Bogumin (wówczas Odenberg) na Cieszyńskim Śląsku. Beck, dzień po spotkaniu w Monachium wysłał do Hitlera polskiego ambasdora, który zmuszony był przekazac mu polskie oświadczenie, w którym powiadamiano, że Bogumin należy do Polski.

Ta informacja wywołała w Berlinie wybuch złości. Po kilku rozmowach telefonicznych Hitler rozkazał Reichswerze (siła zbrojna Rzeszy niemieckiej) nie przekraczać Odrę pod Oderbergem (Bogumin/Bohumin). "Mimo to możliwe było ze strony niemieckiej w każdej chwili rozpoczęcie akcji zbrojnej" - pisał znany polski historyk Władysław Pobóg-Malinowski. Natomiast Stanisław Cat-Mackiewicz dodał: "Zajęcie Bogumina przez Polskę i ponadto dodatkowo różnorodne antyniemieckie rozporządzenia wydawane przez wojewodę Grażyńskiego było w każdym razie jak rzucenie rękawicy, a dla Hitlera równe z policzkowaniem. Rękawicę podjęto, co prawda dyskretnie ale jednak podjęto. Hitler nie chciał przez Becka zostać ośmieszanym, z powodu tego, że Beck odebrał Oderberg nie tylko Czechom, ale też tak postępował, jakoby Niemcom odebrał ich terytorium (Obszar). W oczach Hitlera aneksja Bogumina była agresją wobec Niemiec (Atak). Ktoś mi powie, że zajęcie Bogumina było warte poklasku, bo to był czyn antyniemiecki, a każdy czyn antyniemiecki jest dobry. Jeśli jednak mamy tak rozumować, to nie należało brać udziału w całej tragedii czeskiej, w tym oczyszczaniu przedpola dla Niemców, dla ich przyszłej wojny z Zachodem."

Marszałek Rydz-Śmigły w rozkazie do żołnierzy z grupy gen. Bortnowskiego powiedział: "Za chwilę przekroczyćie Olzę, skazaną na upokarzającą służbę rzeki, oznaczającej granicę, nie istniejącą ani w sercach tych, co oba jej brzegi zamieszkują, ani w sercach całego narodu polskiego"

W ślad za wkraczającymi oddziałami rozplakatowano odezwę marszałka Rydza-Śmigłego do ludności Zaolzia: "Wracacie do Polski, która zawsze były waszą Ojczyzną i nigdy o was nie zapomniała. Z dumą patrzyliśmy na hart i nieugiętą wolę, z jaką manifestowaliście waszą niewzruszoną polskość...Dziś serce całego narodu jest przy was, pełne czci dla waszego patriotyzmu".

Od 2 października 1938 wojsko zaczęło przejmować czeskie terytorium. Społeczeństwo polskie witało Zaolzie ze wzruszeniem i burzliwą radością, W Cieszynie odbył się uroczysty pochód zwycięstwa. Czołgi i artyleria jechały po dywanach kwiatów rozsypanych przez dzieci i byli serdecznie witani przez tłum ludzi. Kobiety objęły za szyję żołnierzy i przy dźwiękach Warszawianki wywracano kamienie graniczne. Prasa opisała zajęcie Zaolzia górnolotnymi słowami. Dzień 2 października 1938 r. zapisał się na kartach historii polskiego żołnierza jako nowy triumf, a w historii WP zdarzenie wielkiej ważności" (Mały Dziennik). I znowu powstał mit niezwyciężalnej polskiej broni, mimo jak wiadomo, Czesi nie stawiali oporu i nie padł żaden strzał.

Jeden z mieszkańców miejscowości Łazy tak zapamiętał tamtejszy dzieje: „Miejscowi Polacy w tym czasie utworzyli bojówki i chodzili w towarzystwie polskich żołnierzy po domach działaczy czeskich. Brutalnie pobili burmistrza Ferdinanda Plachego. Nie było na nim miejsca bez sińców, był dosłownie czarny (…) Niedaleko nas mieszkał kierownik kopalni Nowy Szyb, niejaki Kuca. Około północy przyszli do niego, wyciągnęli go z łóżka i zaczęli bić. Wielu ludzi zostało pobitych tamtej nocy. Na tym się nie skończyło, bo nowe polskie władze namawiały do informowania o wszystkich, którzy wcześniej źle się zachowywali wobec Polaków. Ludzie donosili, a oskarżeni trafiali później na posterunek policji, gdzie ich bito. Polscy policjanci byli silni, przysadziści, potężni, kto dostał od nich lanie pałami wiedział, że to nie żarty.”

Polska zajęła 966 (906) km kwadratowych z 200 tys. (258 tys.) ludzi. Władze polskie rozpoczęły usuwanie z pracy i wydalanie za granicę Czechów (ok. 20 tys) i Niemców.

Winston Churchill kreślił Polaków jako "naród wspaniały w buncie i nieszczęściu, haniebny i bezwstydny w triumfie. Najdzielniejszy spośród dzielnych, prowadzony przez najpodlejszych wśród podłych". W swojej książce Churchill napisal o "haniebnej roli Polaków, przyrównywanych do szakali, które zgromadziły się wokół padliny".

I dalej pisze Churchill: "Polacy zdobyli Cieszyn dzięki ich haniebnym zachowaniu, przy rozwiązaniu państwa czechosłowackiego. Wkrótce musieli za to gorzko zapłacić. Polska udzieliła się zgodnie z obrazem państwa ekspansjonistycznego przy wyprzedaży państwa czechosłowackiego." Dlatego też mówił Churchill o Polakach, "że z żarłocznością hieny brali udział przy grabieży i zburzeniu państwa czechosłowackiego."

W książce Churchilla czytamy: Możliwość stawiania jakiegokolwiek oporu przeciw niemieckiej agresji w Europie Wschodniej była prawie wyczerpana. Węgry były w niemieckim obozie. Polacy obrócili się plecami od Czechosłowacji i nie byli zainteresowani ścisłą współpracą z Rumunią. Polska jak i Rumunia nie pozwalały w razie rosyjskiej interwencji na przemarsz przez ich terytorium.

W Europie Polska akcja przeciwko Czechosłowacji odbiła się szerokim, nieprzyjemnym echem i kraj został odizolowany na arenie międzynarodowej, co jednocześnie w bilateralnych stosunkach przybliżyło Polskę do Berlina. "W stolicy Rzeszy być może łudzono się, że Polacy będą żywić wdzięczność za poparcie okazane im przez Niemcy w sprawie inkorporacji Śląska Cieszyńskiego“.

Minister spraw zagranicznych Francji Bonnet pisał: "Skandaliczne zachowanie Becka we wrześniu 1938 r. w sprawie pytania sudeckiego i swoją interwencją w ostatniej minucie celem zagarnięcia Cieszyna, rozdrażniły francuskie koła polityczne i dlatego też w ostatnich miesiącach 1938 r. i na początku 1939 polsko-francuskie umowy były pod znakiem zapytania".

Morskie Oko, stało się obiektem wyjątkowym ostrego sporu między Polakami i Węgrami o prawo do jego własności. Zaczęło się w 1769 r. gdy magnaci węgierscy, wykorzystując słabość państwa polskiego, zajęli Spisz. W 1890 władze węgierskie usunęły tablice polskie i zastąpiły je węgierskimi a następnie zagrodziły ścieżki od strony polskich Tatr. Nad samym jeziorem wybudowali własną strażnicę, którą polscy górale zburzyli. Węgierscy pasterze mogli wypasać owce na spornym terenie, podczas gdy polskich górali przepędzano stamtąd bądź aresztowano pod zarzutem naruszania praw własności. Polacy regularnie podpallali schronisko i usuwali węgierskie napisy oraz kamienie graniczne. (S. Nicieja)

Gerhard Frey, Polens verschwiegene Schuld, München, s.108

Kurier Polski", 9 marca 1939; Osica, Sowa, Wieczorkiewicz, 1939 Ostatni rok pokoju, pierwszy rok wojny, Wyd. Zysk i S-Ka , Poznań 2009, s. 145

Sprawa polska w czasie drugiej wojny światowej“, PIW 1990, s. 6

G. Gafencu, Ostatnie dni Europy (Letzte Tage in Europa)

Bolesław Ignacy Florian Wieniawa-Długoszowski, * 22 lipca 1881 w Maksymówce k. Stanisławowa, † 1 lipca 1942 r. w Nowym Jorku. Generał dywizji Wojska Polskiego, dyplomata. Wobec niemożności sprawowania przez prezydenta RP Mościckiego urzędu prezydenta, z powodu internowania w Rumunii, będąc jego zastępcą pełnił obowiązki prezydenta.

M. Romeyko, Wspomnienia o Wieniawie i rzymskich czasach, Warszawa 1990, s.64

Borowiec, Niemiec, Dzieje Polski w datach, Oficyna Wydawnicza ADAM, Warszawa 2005 s. 348

Stanisław Cat-Mackiewicz, Polityka Becka, Universitas 2009 s. 167

J. Beck, Ostatni raport, Warszawa 1987, s.71

Stanisław Cat-Mackiewicz, Polityka Becka, Universitas Kraków 2009, s.171

Władysław Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski“, tom 2, Wyd. PLATAN 2004 s. 851,

Karta 53/2008; Gazeta Wyborcza 27.09.2008

Dane w encyklopediach są sprzeczne, dlatego niektóre w nawiasach.

. Encyklopedia Polska, PWN, 2008, tom. XII, s. 279, jak i Encyklopedia Gaz. Wyborczej, redagowana przez PWN, tom 20.

S. Kot, Listy z Rosja do gen. Sikorskiego, Londyn 1955, s.531-532

Jürgen Danowski, Polen und wir, Staats- und wirtschaftspolitische Gesellschaft e.V. Hamnurg 1979, s.177

Jürgen Danowski, Polen und wir, Staats- und Wirtschafspolitishe Geselschaft e.v. Hamburg 1979, s.176

W. S. Churchill, Der Zweite Krieg, Fiscxher Taschenbuch Verlag, Frankfurt 2007, s. 173

Między Berlinem a Moskwą stosunki niemiecko-sowieckie 1939-1941, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007, s.73

Dzienniki Georgesa Bonnet; PIW 1990, s. 13

   

>

Komentarz/kommentare

#1 Sierantowicz 2018-11-15 13:52

W dniu 22.9.1938, a więc na cały tydzień przed „Monachium” – czyli dyktatem monachijskim Benesz pisał do Mościckiego:

... „Przedkładam ... w imieniu ... Państwa Czechosłowackie go ... propozycje ... wyrównania ... problemu polskiej ludności w Czechosłowacji. Pragnąłbym ułożyć tę sprawę na płaszczyźnie zasady rektyfikacji granic.”

Mościcki w odpowiedzi do Benesza w dniu 27.9.1938 (a więc na dwa dni przed „Monachium”):

... „Również ja jestem zdania, że ... wysuwa się ... na pierwszy plan decyzja w sprawie kwestii terytorialnych,

które w ciągu niemal 20 lat uniemożliwiały polepszenie atmosfery między naszymi krajami.”

Czeski minister spraw zagranicznych Krofta do polskiego ambasadora Papée 30.9.1938 (w dzień po „Monachium”):

„Zapoznałem się z treścią noty z 27 września, w której Wasza Ekscelencja proponuje ... zawarcie ... umowy, normującej ... sprawę terytorium, zamieszkałego przez ludność narodowości polskiej . .. Rząd Czechosłowacki chciałby podkreślić, że chodzi tu o akt dobrej woli wynikający z jego własnej inicjatywy i własnej decyzji....”

„Zostałaby ... utworzona ... komisja polsko-czechosłowacka.. Komisja ta uformowałaby kwestię ... przesiedlenia .. ludności...”

...Zostałby ustalony termin, w którym powinno nastąpić przejęcie terenów.... przejęcie terenu mogłoby nastąpić najwcześniej 31 października, a najpóźniej 1 grudnia” (1938 r.!).

Z uwagi na to, że są to cytaty z pism osób najbardziej miarodajnych w sprawie powrotu Zaolzia do Polski w r. 1938 oraz wychodząc z ewidentnego faktu, że ich zestawienie nie przeczy wymowie odnośnych dokumentów, należy stwierdzić:

To strona czeska, na cały tydzień przed tzw. Monachium, jako pierwsza i z własnej inicjatywy zaproponowała Polsce przejęcie - a więc nie okupację! – Zaolzia. To ona wysunęła propozycje wysiedlenia ludności czeskiej z tego terenu, proponując jednak terminy, w których hitlerowskie Niemcy miałyby dosyć czasu, by przy okazji zajmowania Sudetów weszły na Zaolzie przed
polskim wojskiem i zyskały kartę przetargową o Gdańsk i „korytarz”.

Polskie ultimatum z końca września 1938 r. w wyniku którego Wojsko Polskie, tylko o 29 dni wcześniej, niż proponowali Czesi, weszło na Zaolzie 2 października 1938 bez jedynego wystrzału, bez przelania jednej kropli krwi, witane przez ludność łzami szczęścia i kwiatami, przedłużyło życie wielu Polakom zaolziańskim niemal o jeden rok, gdyż o tyle później weszli na Śląsk Cieszyński niemieccy gestapowcy! Opisane targi o terminy zwrotu Zaolzia odsłaniały powyżej wymienione intencje Benesza i stały się ostatecznie przejrzyste już od połowy II wojny światowej, po zerwaniu przez niego w Londynie polskiej inicjatywy konfederacji polsko-czeskiej. Świadczy o nich również i to, że w r.1945, w oparciu o tzw. dekrety Benesza władze czeskie, pod fałszywym zarzutem „partycypacji” w zdradzie monachijskiej stawianym Polakom na Zaolziu, bezprawnie skonfiskowały polskim organizacjom zaolziańskim ich mienie społeczne, celowo likwidując podstawy materialne bytu narodowego. Przyczyniło się to m.in. do radykalnego (czterokrotnego w okresie 1920 – 2000) zmniejszenia liczebności ludności polskiej na tym terenie. Należy tu podkreślić, że państwo czeskie po dzień dzisiejszy nie oddało polskiemu społeczeństwu zaolziańskiemu ani tego mienia, ani jego równowartości, choć jako państwo prawa, aspirujące do członkostwa w Unii Europejskiej dawno powinno było to uczynić. Przypomnieć tu trzeba zapewnienia pod adresem ludności polskiej ze strony czeskich urzędów, które się tam w r. 1920 instalowały: „Polacy, myśmy tu nie przybyli po to, aby was wynarodowić!”.                                                 15.09.2017